Makijaż latem: podsumowanie

Nie jestem typem, który bez makijażu nie wyjdzie z domu, wręcz przeciwnie tak często jak tylko mogę daje mojej cerze wytchnienia od pełnego makijażu. Dlatego w domu, czy do pobliskiego sklepu bez problemu kroczę z niezamaskowanymi cieniami pod oczami, widocznymi porami na nosie i  pękniętymi naczynkami w jego okolicy. Nie czuję się z tym źle i skoro ja akceptuje siebie nikogo nie powinno to obchodzić. Nie jest to kwestia zaniedbania, a raczej rozsądku. Lubię jednak też wyglądać dobrze, bo to dodaje mi jednak większej pewności tam gdzie tego potrzebuje, dlatego na uczelnie, do pracy, czy wyjścia z znajomymi maluję się zawsze, choćby po to by czuć się komfortowo a tak czuję się, gdy mam poczucie, że dobrze wyglądam. Brzmi to być może sprzecznie, ale tak naprawdę wcale takie nie jest i gwarantuję, ze nie mam problemu z tym jak wyglądam, a wręcz lubię swoje odbicie :) Na moim instagraie większość zdjęć prezentuje kolaże z kosmetykami które używam, więc nie zaskoczę Was tu niczym nowym, chcę jednak pokazać Wam po co sięgałam w czasie tegorocznych kalendarzowych wakacji najczęściej i powiedzieć dlaczego. 


Oto cała moja wakacyjna kosmetyczka z kolorowymi kosmetykami w pigułce. Wystarczy, że klikniecie na wybrane zdjęcie, a będziecie mogli zobaczyć je w dużym rozmiarze. Nie wykpię się jednak dodając kilka zdjęć, z resztą każdy z tych kosmetyków zasługuje na kilka słów.

 Krem CC/ Podkład


Krem CC Moisture Surge od Cliniqe zupełnie skradł moje serce jest delikatny, a zarówno dobrze kryje. Pozostawia buzię rozpromienioną, lekko klejącą i świecącą się co nie każdemu się spodoba, ja tego lata oszalałam na punkcie tego efektu i praktycznie nie zakrywałam go pudrem, a produkt mimo to (nawet w tych tropikalnych warunkach jakie zafundowała nam aura) trzymał się na buzi. Mam wersję miniaturową, kupiłam ją samodzielnie w Douglasie za 30zł, nie zużyłam jej całej, ba nawet nie jestem w połowie; mam zamiar używać go tak długo jak będzie się sprawdzał niezależnie od pogody, tylko z pudrem matującym. Wiem, że pełnowymiarowy nie jest najtańszy, ale przy tej wydajności zakup się zwraca :) Jeszcze coś o odcieniu na ręce kolor wydaje się dość ciemny, ale idealnie dopasowuje się do mojej cery. Minusów brak!

Rimmel Wake Me Up to w moim przypadku klasyczny przykład przejścia od nienawiści do miłości, w ubiegłym roku podkład ten zupełnie nie utrzymywał się na mojej twarzy, a zamiast dodać jej blasku sprawiał, że świeciłam się jak żarówka. W tym roku pewnie za sprawą tego, że moja cera dojrzewa; zmienia się z bardzo tłustej w strefie T na umiarkowaną, podkład spisywał się świetnie! Co najważniejsze nawet bez pudru tkwił na miejscu przez kilka godzin (5-6), a nie znikał jak wcześniej po 2-3, z pudrem spokojnie mogłam nie obawiać się o niego przez 8-10 godzin, wszystko w zależności od temperatury i wilgotności powietrza. Rozświetlenie zapewniają drobinki, których wcale nie widać, a ładnie odbijają światło. Podkład ma podobną formułę do wspomnianego CC, także zostawia lekko tłustą warstwę, której można pozbyć się pudrując go, co wpłynie negatywnie na jego właściwości rozświetlające, więc coś za coś. Minusem jest jedynie dostępna gama kolorów, co czyni z niego iście wakacyjny kosmetyk i to dla tych opalonych :)

Puder
W tym roku w okresie wakacji szkolnych panowała u mnie zasada braku pudru, no prawie :) Bo gdy dzień był bardziej szary lub wilgotny, sięgałam po Bell Look Now HD Powder, czyli puder transparentny. Zapewniał mi on wystarczające utrwalenie i zmatowienie, nie jest to produkt dający idealny wielogodzinny mat, ale na pewno nie jest to zły kosmetyk. Co ważniejsze jest idealnie zmielony, świetnie się aplikuje, prawie nie pyli i nie bieli skóry, jak widzicie pod tym względem jest jednym z lepszych. Kosztuje też nie dużo, bo ok 12 zł dostępny jest nawet w sieci Biedronka, więc bardzo łatwo, a wydajność moim zdaniem jest całkiem korzystna.

Produkty do modelowania rysów
Zgodnie z tym co pisałam na temat podkładów i w tej kwestii postawiłam na rozświetlenie, czyli Strobing, a używałam do jego wykonania Lovely Silver Highlighter, który podczas tych wakacji nie miał sobie równych. Bardzo lubię srebrną poświatę którą tworzy, oraz to, ze nie jest nachalny/tandetny i można stopniować jego intensywność. Wspominam o nim ostatnio dość często, więc myślę, że nie muszę się rozwodzić bardziej. 

Gdy miałam ochotę na mocniejszy efekt uzupełniałam makijaż o róż z KIKO TEI-BAL SOUL BAKED (limitowana wersja na lato) w kolorze 01 DELUXE CORAL. I z cała odpowiedzialnością tych słów jest to najpiękniejszy koralowy odcień jaki w  życiu widziałam, do tego pięknie pachnie i utrzymuję się na buzi wystarczająco długo, by powiedzieć, ze to dobry produkt. Bronzer w tym roku zszedł na drugi plan, choć jeszcze nie dawno wydawało by mi się to niemożliwe, jeśli już to wybierałam Inglot, HD Sculpting Powder 505  (recenzja) - zimny i matowy; lub Gosh, Golden Glamour, Giant Sun Powder (recenzja), czyli opalizujący bronzer, który można traktować też jako rozświetlacz. Recenzje obu znajdziecie na blogu, więc nie będę ich teraz opisywała. 

Tusz do rzęs/Kosmetyk do brwi



Tusz do rzęs to podstawa! Hitem okazała się maskara Eveline, Volumix Fiberlast Mascara Lenght & Curl Up, o której tez już wspominałam przy okazji postu o 5 tanich i dobrych kosmetykach kolorowych (klik). Zaskoczyło mnie, że tak tani produkt może dawać taki efekt, dla mnie to ekstremalne wydłużenie podbiło wszystko. 

Natomiast z mniejszym zaskoczeniem, bo nie ma maskary Loreal, której bym nie lubiła, a zarazem też świetnym produktem okazała się pachnąca czekoladą Loreal Volum Million Lashes So Couture, która gwarantuje rzęsy idealne na wieczorne wyjścia!

W kwestii brwi ostatnie kilka miesięcy należało do Make Me Brow od Essence (recenzja tutaj), aż nie pojawiła się pomada do brwi od Inglota AMC Brow Liner Gel (więcej o niej znajdziecie tutaj), która dla mnie może równać się z Aqua Brow MUFE (recenzja). Jest wodo odporna, trwała i ma bogata gamę kolorów, kosztuje trochę ponad 35 zł i jest jej bardzo dużo, dla mnie nie do wykorzystania przez kilka lat, choć ważna jest tylko pół roku. 

Produkty do ust


Do ust liczył się jeden produkt, kredka  z Lovely odcień 1, tyle nic więcej. miękka tak, ze idealnie można wypełnić nią całe usta, ładnie podtrzymuje kontur, nie wysusza ust i jest trwała, bardzo!

Tyle z mojej strony, wszystkiego używałam przez ostatnie dwa miesiące w kółko i zamęczałam Was tym i pewnie jeszcze trochę będę. Dobrze jednak, ze nadchodzi nowy sezon i będę mogła pokazać coś innego, bo boje się, ze macie już dość słuchania w kółko o tych samych kosmetykach, niestety nic nie poradzę, że są świetne i skradły mi w tym roku serce. 
pozdrawiam WeeMini

Komentarze

  1. Ciekawi, a zarazem i kusi mnie trochę ta maskara z Loreal ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten podkład z Rimmela bardzo mnie kusi, ale jak ja mam go kupić i wypróbować jak mam już może z 10 podkładów, muszę najpierw te zużyć hehe . Ja mam tak samo (tekst na początku) tyle,że ja nie lubię za bardzo swojego odbicia ; < XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne ramki! :) Ja również nie mam problemu by wyjść do pobliskiego sklepu bez makijażu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo fajny pomysł z tymi zdjęciami pokazującymi kosmetyki, których używałaś latem! :)
    Rimmel Wake Me Up jest świetny w działaniu jak dla mnie, ale niestety za ciemny ;)
    Natomiast mascara L'Oreal to mój ulubieniec ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedne z najfajniejszych zdjęć jakie ostatnio widziałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rimmel Wake Me Up ciągle kupuję i kupić nie mogę;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podkład Rimmela kocham zimą najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesli chodzi o podkłady - stawiam na minerałki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajne kosmetyki :) Mam krem BB Clarins, też polecam. Ostatnio w Douglasie była na niego promocja :) Kredkę Lovely sobie sprawię :)

    OdpowiedzUsuń
  10. też nie mam problemu z tym żeby wyjść bez makijażu :) ale ogólnie mój makijaż ogranicza się do kremu, kremu BB, maskary i odrobiny pudru :D

    OdpowiedzUsuń
  11. So Couture to obecnie mój tusz numer jeden :)

    OdpowiedzUsuń
  12. oj ja tam nie chcę ludzi straszyć sińcami pod oczami i korektor choć w dolinę łez u mnie jest obowiązkowy:) co do posta - to wiesz pewnie, że uwielbiam Twoje kolaże, wszak lajkuję Twoje zdjęcia namiętnie na instagramie <3 a jeśli chodzi o podkład, to zużyję tego rimmela, uparłam się, że go zużyję, ale nie z powodu,że uważam, że jest super, tylko dlatego, że szkoda mi go wyrzucić:( wszak jest dla mojej arystokratycznie wiecznie bladej cery za ciemny, muszę go mieszać i rozjaśniać, a ten gagatek jeszcze ciemnieje :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Kredka mi się spodobała, takiej szukam :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Wake me up u mnie się nie sprawdził, za dużo brokatu w nim ;d

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja w najwieksze upaly czesto rezygnowalam z jakiekokolwiek makijazu. Czasem jedynie tusz :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciekawił mnie ten podkład Rimmel, kupiłam, a potem okazało się że na mojej skórze bardzo oksyduje i jest bardziej w neutralno-różowe tony, a ja muszę mieć żółte i dupa :( a szkoda bo wykończenie mi się podoba i mimo mojej tłustej skóry bym go pewnie nosiła

    OdpowiedzUsuń
  17. Znam Rimmel Wake Me Up :)kusi mnie od dawna tusz z Loreal tylko ta cena :) i też jeśli nie "muszę" to też chodzę bez makijażu :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz