Po dość obszernym, podwójnym wpisie z ostatnich 3 miesięcy /denko pielęgnacja/ /denko kolorówka/, nie sądziłam że kolejne zużycia ponownie na blogu pojawią się tak szybko. Chciałabym, aby wpisy były pełne pustych opakowań, ale nieprzepełnione i gdy zajrzałam do mojej szafki pod umywalką, gdzie trzymam opakowania - przeraziłam się, że październik przyniósł ich aż tyle. Torebka z listopada też wygląda już zacnie, więc nie mogłam dłużej się zastanawiać. Nie lubię postów podsumowujących miesiąc publikować w połowie kolejnego, ale inaczej zatonęlibyśmy w stercie opakowań, a to było by chyba gorsze.
GARNIER PŁYN MICELARNY 3IN1 SKÓRA WRAŻLIWA / płyn micelarny
Na temat płynu rozwodziłam się na blogu już tyle razy, że już sama czuję się tym zmęczona; produkt jest dobry, na pewno go znacie i wiecie, że to skuteczny pewniak w dobrej cenie!
BIELENDA ARGAN CLEANSING FACE OIL / olejek oczyszczający
Olejek z Bielendy, miał fajną konsystencje, był dość wydajny, jednak strasznie pachniał i choć oczyszczał, to niestety dla mnie też obklejał skórę, przez co zapychał. Nie zobaczymy się więcej, był tu potencjał; do tego to bardzo poręczne opakowanie. Nie wyszło, szkoda!
ZIAJA LIŚCIE MANUKA PASTA / pasta oczyszczająca
U mnie pasta zastępowała peeling, stosowałam ją maksymalnie raz w tygodniu, jest bardzo silnie oczyszczająca, ma świetny zapach i śmiesznie niską cenę. Stosując ją właśnie tak osiągnęłam najbardziej zadowalające mnie efekty i jestem pewna, że zobaczymy się jeszcze nie raz.
EVREE FACIAL CARE RÓŻANY TONIK DO TWARZY / tonik
Różowy ulubieniec, zużyty do ostatniej kropli. Ten tonik jest wyjątkowo łagodny,bardzo uspokaja wszelkie zaczerwienienia i nie ma mowy o żadnych podrażnieniach. Naprawdę to obowiązkowy punkt pielęgnacji cery naczynkowej; w poręcznym opakowaniu, dobrej cenie i zadowalającej wydajności.
ZIAJA PHYTIO AKTIV / tonik
To produkt, o którym nie mam zdania, bo to tonik, który zarówno niczym się nie naraża (nie podrażnia, nie wysusza, nie ściąga, nie zapycha), ale także trudno dostrzec jakiekolwiek pozytywne wpływy. Produkt zupełnie obojętny i tak też najlepiej obok niego przejść, gdy znajdziemy go na sklepowej półce.
ZIAJA LIŚCIE MANUKA / tonik
Choć na początku byłam nim oczarowana, to szybko okazało się, że przesusza mi okolice nosa i podrażniał policzki; nie mogę go stosować codziennie. Gdy zaczęłam używać go na zmianę z innymi tonikami, nie spisywał się już. Plujsują tu czynniki dodatkowe, takie jak zapach, wydajność i opakowanie - jednak to nie równoważy minusów.
KORRES ALMOND BLOSSOM / krem do twarzy
Krem, który konsystencją nie przypomina mi żadnego innego; świetny nawilżacz, nie zostawiający na skórze żadnej powłoki, idealnie się wchłaniający - nadaje się naprawdę genialnie pod makijaż. Choć przy dłuższym stosowaniu, wysypało mi ziarno na skórze, wiec chyba jednak coś tu mi nie gra (osobiście obstawiam, aromaty zapachowe i tego typu polepszacze). Krem bardzo naturalny, fajny, ale nie idealny. Dostępne są trzy warianty, ja miałam dla skóry normalnej i suchej.
KIEHL'S ULTRA FACIAL CREAM / krem do twarzy
Miniatura kremu zrobiła na mnie wielkie wrażenie, sam krem już troszkę mniejsze. Owszem nawilżał skórę i świetnie utrzymywał ten poziom. Jednak im dłużej go stosowałam, tym struktura mojej skóry była mniej zbita; traciła na elastyczność. Mam duży dylemat, który rozwiąże wracając do tego kremu za jakiś czas ponownie, bo nie umiem go skreślić jednoznaczne, skoro próbka była tak fantastyczna. Zakładam oczywiście, że może nie jest jednak to krem dla mnie, ale może trafił w gorszy okres (pora przejściowa, moja dieta też od dłuższego czasu zostawia wiele do życzenia).
Obecnie używam kremu nawilżającego, także bez jakiś dodatkowych składników unoszących/liftingujących, a jednak skóra odzyskała odpowiednią gęstość.
Miniatura kremu zrobiła na mnie wielkie wrażenie, sam krem już troszkę mniejsze. Owszem nawilżał skórę i świetnie utrzymywał ten poziom. Jednak im dłużej go stosowałam, tym struktura mojej skóry była mniej zbita; traciła na elastyczność. Mam duży dylemat, który rozwiąże wracając do tego kremu za jakiś czas ponownie, bo nie umiem go skreślić jednoznaczne, skoro próbka była tak fantastyczna. Zakładam oczywiście, że może nie jest jednak to krem dla mnie, ale może trafił w gorszy okres (pora przejściowa, moja dieta też od dłuższego czasu zostawia wiele do życzenia).
Obecnie używam kremu nawilżającego, także bez jakiś dodatkowych składników unoszących/liftingujących, a jednak skóra odzyskała odpowiednią gęstość.
AVON CLEARSKIN PROFESSIONAL / oczyszczające plastry w żelu
To bardzo fajna alternatywa do oczyszczania nosa lub brody z porów; nakładasz, czkasz aż zaschną ściągasz i po robocie. Szybko, łatwo i dość skutecznie. Żel jest super łagodny, wiec przy dużych problemach z porami, można pozwolić sobie na niego częściej niż raz w tygodniu. Nie spływa, ładnie zasycha więc można nakładać go, gdy np malujemy sobie paznokcie, lub robimy coś innego.
KORRES POMAGRANATE CLEANSING MASK/ maseczka
Konsystencją przypominała krem, a nawet balsam do ciała, bardziej niż maski, ładnie kwiatowo pachniała i skąd tego produktu też jest bardzo fajny. U mnie działała identycznie jak maska DZIEGCIOWA od Bania Agafii, z tym, że Korres jest droższy. W działaniu, zastyganiu i zmywaniu - nie było żadnej różnicy. Czy to dobra maska? Tak, ale nie widzę sensu sięgać po nią znów, skoro znam tańszy produkt działający tak samo.
GLAM GLOW THIRSTYMUD HYDRATING TREATMENT / maseczka
Ta maska to hit! Czyni cuda i jest warta każdych pieniędzy, gwarantuje. Maska świetnie nawilża, pięknie rozświetla i pobudza skórę. Stosowałam ją uderzeniowo, przed ważniejszymi wyjściami, lub zamiast kremu po zarwanych nocach, aby rano skóra wyglądała lepiej - nigdy nie zawodziła, miniatura wystarczyła mi na ładnych kilka tygodni; mam już nowe opakowanie (znów mini wersję - tym razem mały słoik!). TO MÓJ MUST HAVE.
BIELENDA ARGAN FACE OIL / serum, olejek
Olejek kilkoma kroplami, co wieczór wzmacniał działanie kremów; nie stosowałam go regularnie. Zwiększał nawilżenie i mnie nie zapychał, ale sądzę, że dlatego, iż bardzo roztropnie go stosowałam. Opakowanie, zapach i wydajność - bez zastrzeżeń.
L'BIOTICA ROZŚWIETLAJĄCE PŁATKI POD OCZY
Na moje cienie nie działały, owszem zmniejszały opuchliznę, przyjemnie koiły - by wzmocnić efekt trzymałam je w lodówce. Po aplikacji skóra wokół oczu była idealnie gładka i miękka w dotyku.To produkt doraźny, który warto mieć w lodówce, gdy prowadzi się nieregularny tryb życia.
JOICO MOISTURE RECOVERY BALM / maska do włosów
Bardzo nawilżająca maska, robiła z moimi suchymi i kręconymi włosami cuda! Dzięki niej uzyskiwałam efekt gładkich i niepuszących się włosów, bez użycia suszarki. Joico naprawdę wie, jak zmieniać włosy w jeszcze piękniejsze!
PILOMAX WAX COLOUR CARE Kamille / maska do włosów
Choć produkt miał być dobrany do moich włosów, niestety nie podziałał na nie zbawiennie. Nie wiem co zawiniło, ale po zastosowaniu tej maski moje włosy stawały się szorstkie i wysuszone - co podkreślało nie ładnie końce. Ogrzewałam ją pod czepkiem i to również nie poskutkowało.
FARMONA RADICAL / suchy szampon
Produkt częściej niż pyłek wydmuchiwał sprężone powietrze lub coś mokrego. Długo był ze mną, gdyż nie mogłam na nim polegać i sięgałam po niego tylko, gdy nie było nic innego pod ręką.
BATISTE / suchy szmpon
Batiste to jednak ekspert w dziedzinie suchych szamponów. Odświeżają, poprawiają objętość i generalnie ratują w trudnych sytuacjach. To jeden z tych produktów, który nigdy nie wiadomo kiedy może być potrzebny, więc warto go mieć. Zapachy to kwestia indywidualna, ja chyba jednak najbardziej lubię wiśnie, te kupiłam w jeszcze chyba w ubiegłym roku w Biedronce i ciagle ze mną były. Wiem, że wygląda tu jakbym stosowała je na potęgę, ale to nie prawda - miałam naprawdę już resztki i chciałam to zużyć by nie stało mi tyle niepotrzebnych opakowań. Kupiłam już wiśnie i pewnie będzie ze mną kolejny rok :)
L'OREALE TRUE MATCH / podkład
Bardzo fajny podkład! Stosunkowo trwały, pięknie stapiał się ze skórą, nie zapychał i nie zbierał się. Dobrze współgrał z innymi produktami. Tak naprawdę to nie mam mu nic do zarzucenia!
RIMMEL STAY MATT / puder
U tu męczyliśmy się długo ;/ Kiedyś bardzo go lubiłam, kupiłam po dłuższej przerwie i niestety bardzo podkrelałi wszystko, to co ja wolałabym ukryć. Dodatkowo mat jaki daje ten puder, bardzo mi nie odpowiada - spłaszcza twarz.
BEBEAUTY TRANSPARENT MATT POWDER / puder
Nie jest to puder klasy, szybko się ściera; ale wcale nie bieli tak bardzo, nie podkreśla mankamentów skóry. Raczej do niego nie wrócę, ale nie była to najwieksza tragedia mojego życia ;p
GOLDEN ROSE LONGSTAY PRECISE BROWLINER / konturówka do brwi
Bardzo precyzyjna kredka, pozwala na dużą kontrolę; jednak należy na nią bardzo uważać, bo jest łamliwa, dlatego u mnie skończyła się po dwóch miesiącach. Efekt jest trwały, intensywność koloru zależy od naszego nacisku i ilości warstw kredki. Gama jest dobrze rozbudowana, szczoteczka wykrzywia się u nasady, ale dobrze wyczesuje produkt.
BENEFIT THE POREFESSIONAL / baza
To chyba moja ulubiona baza. Lubie ją, bo: dobrze wygładza, faktycznie minimalizuje widoczność porów i przedłuża trwałość podkładów. Miałam miniaturę i biorąc pod uwagę jej cenę i wydajność, raczej nie sięgnę po większe opakowanie.
CLINIQUE MISTURE SUGE CC CREAM / krem cc
I najlepszy letni krem CC, bardzo ożywia skórę, dodaje jej blaku i pięknie wyrównuje koloryt. Nie jest to produkt matujący i chyba dlatego go lubię, zawsze gdy o nakładałam, zerkając w lustro zawsze byłam zadowolona z swojego wyglądu, to musi coś znaczyć.
CALVIN KLEIN ENDLESS EUPHORIA / woda perfumowana
Tego roczny letnik, który wystarczył do października. Zapach bardzo mi odpowiadał w ciepłe dni, nie był męczący, dodawał lekkości, choć nie był jakiś szczególnie trwały. Wiadomo zapachy, to bardzo indywidualna kwestia; raczej ten nie zapadł mi szczególnie w pamięci, stąd nie sądzę abyśmy się znów spotkali.
AVON SUMMER WHITE SUNSET / woda perfumowana
Nie jest to zapach szczególnie wyrafinowany, bardzo tani produkt, o naprawdę dobrej trwałości, ubrania noszone cały dzień ciągle nim pachną! Mam do tej wody słabość jeszcze z czasów szkolnych i czasem zmawiam sobie ją tylko dla przypomnienia, tak pachnie lato :)
Jak wspominałam uzbierało się tego zaskakująco sporo, trochę jestem w szoku, bo zwykle miałam tyle w denkach z dwóch lub trzech miesięcy, ale oznacza to też, że mój "projekt eliminacji" się sprawdza. Zapasy mi topnieją, robi się miejsce na nowości, wszystko w najlepszym porządku!
Dajcie znać co znacie, co macie u siebie w zbiorach i jak wypadło moje denko.
Pozdrawiam Karolina!
Komentarze
Prześlij komentarz