Na drodze do zakupów nowych kosmetyków stoją mi zalegające na półkach resztki, oto moja nowa maksyma, wiec czym prędzej chcę się ich pozbyć, ale nie jest to najprostsze. Wyznaczyłam sobie nową misję i jestem na jej punkcie, jak możecie słyszeć już w kolejnym poście lekko mówiąc - bardzo zakręcona. Najwięcej magazynuję w rodzinnym domu, trudno mi o porostu wykroczyć jeden produkt, gdy bywam tam na dwa, maksymalnie trzy dni, raz na dwa tygodnie, a i bywa, że rzadziej. Tym bardziej jest trudno, gdy nie wykańczało się kosmetyków do końca, a dokładało nowych. Odkreślam to jednak kreska i biorę się do roboty, czyli zużywania; jako pierwszy cel, wyznaczyłam sobie maski do włosów.
A skoro o maskach mowa, przejrzejmy płynnie do dzisiejszego tematu. Przed Nami trzy mini recenzję, trzech masek rożnych firm, które mają odżywiać i poprawiać stan włosów.
Laboratorium Pilomax Kamille WAX Maska regenerująca włosy farbowane jasne
Teoretycznie wystarczyło by gdybym napisała: dobra i skuteczna maska, sprawdź sama! Ale wyjaśnię dlaczego, jestem z niej zadowolona. Włosy przy regularnym stosowaniu, stają się po prostu ładniejsze, bardziej nawilżone i lepiej się układają, maska. Produkt spełnia obietnice producent. Maska ma także właściwości lekko rozjaśniające, co mi bardzo odpowiadało, na moich blond-rudych końcach, kolor po jej zastosowaniu robił się zimniejszy. Produkt niestety jest trudno dostępny, głównie w aptekach; jest też stosunkowo tani, szczególnie zważając na skuteczność, a i wydajność jest na plus. Konsystencja jest gęsta, ale nie zbita, zapach też raczej ok i nie utrzymuje się na włosach.
SCHWARZKOPF GLISS KUR OIL NUTRITIVE
Tu już tak dobrze nie jest, choć sam skład jest bardzo bogaty i raczej oceniałabym go pozytywnie; znajdziemy tu np. masło shea, olej arganowy, czy makadamia. Maksa ma bardzo zbitą konsystencję, przez co też jest dość wydajna, ma też żółty kolor, zupełnie jak opakowanie. Przechodząc jednak do działania w przypadku moich włosów okazała się mocno przeciętna, bardzo nabłyszcza moje włosy i nieźle dociąża, a mimo to nie staja się po niej gładkie i miękkie. Efektu regeneracyj też się nie jestem w stanie doszukać. Moim zdaniem mocno przeciętny produkt i w mojej ocenie drogi, jak na efekty, które nim uzyskałam. Oczywiście może na innym "włosie", efekty będą bardziej zauważalne.
KALLOS BLUEBERRY
Zupełnie przypadkiem ułożyłam maski, tak że każda kolejna wypadła u mnie gorzej. Wiem, że Kallos ma wielu zwolenników, to jednak moja kolejna maska tej marki i niestety kolejna "wtopa". Od dawna nie miałam problemów z rozczesywaniem włosów, niestety po tej masce, pojawia się on po każdym użyciu. Włosy po wyschnięciu (bo warto wspomnieć, że naprawdę rzadko susze włosy suszarką), są niedociążone i podatniejsze na puszenie się; niestety nie wyglądają dobrze, jedyne co zauważyłam to duży blask, co niestety nie jest jednoznaczne z odpowiednim nawilżeniem. I jeszcze jedno, maska ma dla mnie bardzo chemiczny zapach, który mnie męczy; oczywiście jest niesamowicie tania, ale dla mnie nawet ta cena to za dużo, w przypadku efektów na moich włosach.
Krótko podsumowując, nasuwa mi się wniosek, że jednak produkty apteczne są skuteczniejsze, a te z drogerii nie działają u mnie tak jak bym chciała. Wszystkie maski sięgają u mnie już dna, więc pewnie zostało mi ich na maksymalnie dwa użycia, jedyna z którą chciałabym spotkać się ponownie jest maska WAX.
To co, napiszecie coś w obronie masek Kallos? A może macie podobne zdanie, jak ja? Koniecznie dajcie znać, co sądzicie :)
pozdrawiam Karolina!
Mam dwie maski Kallos i bardzo lubię. Hedonistka polecała ta Blueberry, ale na razie muszę skończyć zbiory :)
OdpowiedzUsuńA jakie masz maski? I włosy? Bo może mi pomoże to w znalezieniu lepszej alternatywy dla siebie?
UsuńMiałam kiedyś maskę z Wax, ale nie polubiłyśmy się. Używałam też maski Kallos, ale tą zieloną, Keratin i jest nawet spoko, tylko teraz nie mam czasu nakładać żadnej maski, jednak Keratin mi się kończy i chciałam innego Kallosa kupić, ale już wiem, że tej fioletowej nie kupię. :D
OdpowiedzUsuńFioletowa chyba nie jest zbyt popularna ;p Ja nabrałam się na kolor i zapach, liczyłam, że będą to jagody - a tu chemia ^^
Usuńtej akurat maski z Kallosa nie znam, ale miałam bananową i czekoladową - z obu jestem bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńPytanie czy mam pecha i wybieram złe wersje? Czy Kallos nie dla włosów kręconych, farbowanych i raczej wysoko-porowatych?
UsuńTa maska Kallos średnio się u mnie spisywała, ale z wersji Multivitamin jestem zadowolona :) pozostałych dwóch nie miałam i raczej nie są dla mnie, chyba że Wax w innej wersji :)
OdpowiedzUsuńO to może i ja powinnam dać jeszcze szanse tej, bo przecież do trzech razy sztuka ^^
UsuńTego Kallosa nie miałam, ale o kreatynowej wersji napisałam dziś na blogu :) Jestem z niej bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńKreatynową miałam chyba dwa lata temu (też recenzja jest na blogu) i niestety również bez szału. Kwestia włosów po prostu ;p
UsuńA mnie ta maska z Kallosa się sprawdziała. Wczesniej mialam ta mleczną a ostatnio kupilam właśnie bluberry. Może różnica jest w tym, że kupiłam male opakowanie. A jak wiadomo mniejsze produkty są lepsze jakościowo. Moje włosy po niej są miłe w dotyku, miękkie, lśniące i sypiące :) tak wiec za tę cenę duży plus. Efekt działania napewno zależy od typu włosa ;)
OdpowiedzUsuńNie widzę trochę sednu w tym, ze mniejsze jakościowo lepsze ^^ Produkt powinien być identyczny, tylko w większej pojemności; a jeśli jest inaczej to marka powinna być bojkotowana, bo to zwyczajne oszustwo konsumentów.
UsuńNiestety ale zdarza sie to coraz czesciej. Sama bylam w szoku jak się tego dowiedzialam. Namietnie ma to miejsce w produktach spozywczych. Warto zwrócić uwage, że produkty w mniejszych opakowaniach są droższe ;)
UsuńO rety! Muszę się koniecznie przyjrzeć bliżej tematowi. Intensywnie oglądam program, "WIEM CO JEM, WIEM CO KUPUJE", tam często poleca się większe opakowania, bo wychodzą ekonomicznie i żeby nie dać się oszukiwać ^^ Wiem, że w telewizji też kłamią, ale w to akurat się aż chce wierzyć :)
UsuńDla mnie same nowości ale już widzę jedną, która w przyszłości wypróbuję :Dc
OdpowiedzUsuńNie zdradzisz którą? :( ;p
UsuńPrzyznam, że nie miałam żadnej z nich ;)
OdpowiedzUsuńNo, ale za wiele na szczęście w moim odczuciu nie straciłaś ^^
UsuńNie znam żadnej z nich :)
OdpowiedzUsuńTo sprawdza sobie Wax, resztę oszczędź ^^
UsuńJa mam z Kallos Bananową ale nie to, żeby ją jakoś kochała. Jest po prostu ok. Taka wystarczająca. A co do tej pierwszej to nie miałam, ale pochodzę po aptekach i jej poszukam :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie chyba ta bananowa jest najczęściej polecana, u mnie rzadko dostępna, ale na razie sobie chyba odpuszczę. Wax polecam :)
UsuńU mnie ten kallos się sprawdza , a Wax'a chętnie bym spróbowała :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze Wax ciągle jest tak mało zauważalny an rynku, chętnie sięgnęłabym po ich inne maski.
UsuńUżywałam maski Pilomax w wersji z aloesem i to była totalna klapa, włosy spuszone i jakby bardziej suche ;/ Z tego co widziałam po opiniach, to nie tylko u mnie się nie sprawdziła ;(
OdpowiedzUsuńAloesowej nie miałem, wiec nie wiem jak by się spisała; ta konkretna była ok :)
UsuńOjejku, szkoda że ta maska z Kallosa się nie spisała :( A miałam na nią ochotę :(
OdpowiedzUsuńNigdy nie wiadomo, jak sprawdziła by się u Ciebie :) Ja nie zniechęcam, do próbowania, moje włosy są bardzo specyficzne i niestety nie łatwo je okiełznać, ale wiele osób poleca, wszystko wiec zależy od "czupryny" ;p
UsuńNie miałam ani jednej u siebie :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wpis podsunął CI, co jest warte uwagi, a co nie :)
Usuńu mnie kallos też sie nie sprawdza ;/
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że nie tylko ja mam z nim problemu, będę miała na kogo się powołać, gdy znów usłyszę, że tylko mi nie gra ^^ Choć z drugiej strony, szkoda że za tę cenę nie możemy sobie zrobić włosów jak marzenie.
UsuńWax miałam ale w innej wersji i byłam zadowolona.
OdpowiedzUsuńTen Kallos również dla mnie jest beznadziejny.. Za to mleczna, czy bananowa ah <3
Słyszałam o tej masce Gliss Kur sporo dobrych opinii i sama mam ochotę ją wypróbować ;D
OdpowiedzUsuńHa ha ha coś w obronie Kallosa :P Mi się fajnie sprawdziła, ale ja mam słabe, cienkie i krótkie włosy, których nie chce obciążać :P
OdpowiedzUsuńJa mam mega puszące się włosy i na takie polecam Kallosa Latte :)
OdpowiedzUsuńTen kallos u mnie sprawdzał się podobnie jak u Ciebie, włosy wyglądały średnio a pod koniec przy samym odkręcaniu miałam jej dosyć, zapach nie przyjemny
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam zadnego z tych produktow.
OdpowiedzUsuńNic straconego ^^ A zawsze też można nadrobić ;p
UsuńMaski Pilomax jak i Kallos bardzo lubię, ale tych jeszcze nie miałam okazji używać. Pora to nadrobić :-)
OdpowiedzUsuńO to jakich używałaś? Może coś znajdę dla siebie :)
UsuńMaski Kallos bardzo lubię:)
OdpowiedzUsuńJeśli służą, to doskonale rozumiem :)
UsuńMaskę z Gliss Kura oddałam siostrze, wiec nie moge sie o niej wypowiedzieć :D natomiast ta z pilomax mam tylko w innej wersji i niedługo bede jej próbować. Niestety maski do włosów to jest cos, co bardzo długo sie zużywa, a ja nie lubie otwierać kilku kosmetyków na raz :)
OdpowiedzUsuńKallosa mam i dobrze się sprawdził:) po wykończeniu moich zapasów czaję się na maskę Wax ;p
OdpowiedzUsuńUwielbiam maski z kallosa ale tej jeszcze nie mialam xd
OdpowiedzUsuńUwielbiam maski z kallosa ale tej jeszcze nie mialam xd
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnej z tych masek. Dzisiaj patrzyłam na maskę z Kallosa i zastanawiałam się czy ja kupić, ale nie kupiłam jej dlatego, że mam własnie w domu dwie inne maski i powinnam je najpierw skończyć.;)
OdpowiedzUsuńCROWDED DREAMS