1. Nawilżenie. Banał prawda? A jednak bardzo istotny i często
ignorowany krok w pielęgnacji codziennej. Wiele z Nas sięga po zbyt
silne środki oczyszczające nie uzupełniając ich odpowiednim nawilżaczem (sama popełniałam ten błąd bardzo; szczególnie w
okresie dojrzewania, gdy katowałam skórę tonikami z alkoholem), to
samo w kwestii zatracania się w kosmetykach przeciwzmarszczkowych,
czy walce z trądzikiem – często pomijamy nawilżenie, uważając że skora dostała już to, co powinna. Nic bardziej mylnego, nawet tłusta skóra potrzebuje nawilżenia w odpowiedniej formie. Ten
ogromny błąd przypalamy, własnie brakiem blasku, a w późniejszym czasie
często większa ilością zmarszczek. Moja wskazówka? Nawet jeśli
walczysz z problemami swojej skóry zainwestuj w dobry krem nawilżający i stosuj go 2 razy w tygodniu zamiennie z kremem który używasz, zamień wysuszający tonik na tonik nawilżający, lub
stosuj sama wodę micelarna; sięgaj także po silnie oczyszczającej masce, po nawilżającą, a wtedy twoja skóra wydobędzie swój naturalny blask, uwierzcie widać różnicę, gdyż dobrze nawilżona skóra promienieje sama.
2. Podkład. Jeśli możesz sobie na to pozwolić wybierz ten o rozświetlających własnościowych, lub nawilżających - ożywi on skórę, bez efektu tłustego blasku. Zawsze też możesz użyć w zależności od potrzeb dwóch podkładów, tam gdzie potrzebujesz ekstra krycia,
lub matu wybrać kosmetyk po który sięgasz zawsze, a w miejscach
mniej wymagających postawić na podkład rozświetlający, lub nawilżający. Możesz także wybrać korektor, który ma silniejsze krycie, a podkładowi zostawić większe pole do popisu. Moja wskazówka? Nic odkrywczego, przyjrzyj się bliżej kremom tylu BB, CC itp., warto zrezygnować też z silnie matującego pudru, jeśli oczywiście nie musimy ( a wiem o tym że duża część osób nie musi, a używa matujących produktów, bo tak przekonuje Nas
otoczenie), delikatnie wymalowana skora, wygląda zdrowiej i widać jej
naturalny blask, który często przykrywamy tonami pudru.
3. Równowaga i spokój. To niestety przy stresującym trybie życia najtrudniej osiągnąć, sama ciągle łapie się na tym, że te zasadę lamie najłatwiej, ale i tak niestety nie odkryje ameryki i powiem to
czego się domyślacie, najpiękniejsza skóra, to skora osoby szczęśliwej. Nasze wnętrze bardzo odbija się na warstwie zewnętrznej. Moja wskazówka? Nie powiem Wam rzucie wszystko, co Was
stresuje, bo wtedy wszystkie musiały byśmy pewnie przestać żyć;p Nie wskażę, też złotych rad w stylu gorąca kąpiel, randka, wieczór z
dobra książką, każda z Nas wie najlepiej, co sprawia jej przyjemność i co ją odpręża. Polecę Wam jedną jedyną pozycję jogi, a dokładnie
Maricyasana – której przypisuje się cudowne właściwości usuwania z organizmu toksyn. Pozycja polega na przełożeniu
zgiętej w kolanie nogi przez drugą, która płasko leży na ziemi.
Czy działa faktycznie i usuwa toksyny? Nie wiem, ale chce wierzyć że tak i dzięki temu wydaje mi się, że i moja buzia jest szczęśliwsza.
Jeśli to nie działa, oczywiście zawsze możemy delikatnie
oszukać matkę naturę i użyć hitowego ostatnio rozświetlacza, aby
efekt był jak najbardziej przypominający ten który skóra powinna wytwarzać samoistnie, powinnyśmy jednak wybrać rozświetlacz o płynnej konsystencji, lub w kremie i nałożyć go tak jak przy konturowaniu: na kości
policzkowe, kości brwi, mostek nosa, łuk Kubiczna i środek czoła.
Potraktujcie proszę, ten tekst trochę pół żartem pół serio, szczególnie punkt numer trzy; piękna i promienna cera to stan idealny i niestety czasem nie osiągalny, choćby przez naszą tymczasowa kondycje lub pogodę, ważne jest jednak by dbać o nasza skórę, a
ona w końcu na pewno odwdzięczy Nam się w właściwy sposób.
pozdrawiam WeeMini