Kupujecie kolorowe magazyny? Robię to najczęściej, gdy czeka mnie podroż pociągiem, wygodniej czyta mi się drukowane rzeczy w podróży od tych na ekranie. W czerwcu uzbierała mi się ich troszkę większa ilość niż zwykle, dlatego wpadłam na pomysł przeanalizowania z "kosmetycznego punktu widzenia" czy warto po nie sięgać.
Zajrzymy dziś do Joy'a, i Cosmopolitan'a. Z racji obszerności i ilości zdjęć jutro zapraszam na drugą część tej "podróży", gdzie sprawdzimy magazyn Uroda Flesz w całości poświęcony tematyce i dwie darmowe pozycje Skarb od Rossmana i magazyn Hebe. Zapraszam.
Jako pierwszy na tapetę idzie Joy - o dziwo jest tu bardzo dużo stron poświęconych urodzie i makijażowi, jakiej jakości zapytacie? Są reklamy, strony sponsorowane, jest tego tu sporo- nie zmienia to jednak faktu, że artykułów jest wiele i to mnie zaskoczyło. Mniej więcej połowa gazety poświęcona jest urodzie, drugie pół to moda, gdzieś pomiędzy kilka stron na inne tematy, które znikają przy wielkości tych dwóch działów.
Gorącym tematem (nie tylko w Joy'u) jest lato, to właściwie motyw przewodni... Tak też mamy kosmetyki do podkreślenia opalenizny, wakacyjne fryzury, stronę o tym jak dbać o włosy latem; strony z reklamami pozującymi na artykuły - te także są poświęcone temu jak najlepiej prezentować się latem. Właściwie to używam tu wyrazu lato nad wyraz, bo przecież chodzi o plaże; no tak każda z nas spędza na plaży czas mniej więcej od kwietnia (już wtedy zaczynają się artykuły w stylu 'zdążyć przed wakacjami") do września i co miesiąc, rok w rok musi poznać nowe tajniki świetnego wyglądu... na plaży :)
Złote, letnie strony przeplecione są trzema całkiem fajnymi rubrykami (zdj 1,2,4). Pierwsza jest minimalna i pokazuje produkty, które "powinnyśmy poznać" - oczywiście też w luźnym nawiązaniu do "wiecznych' wakacji :) Kolejne kilka stron to wybrane najlepsze produkty roku są tam nie tylko kosmetyki, ale też gadżety i miejsca (w prawdzie nie bardzo rozumiem dlaczego dzieje się to w połowie roku, w czerwcu, ale jest to na pewno coś oryginalnego w tym okresie), fajnie sprawdzić, co zostało zaliczone do tak owych, oraz moim zdaniem interesujące jeszcze bardziej jest to, gdyby porównać z tym, co święci tryumfy w wyznaczającym ostatnio dużo silniejsze trendy kosmetyczne - niż gazety - czyli w internecie. Oczywiście wszystko przeplecione artykułem sponsorowanym, pozującym na klasyczny. To co mi osobiście w całym wydaniu przypadło najbardziej do gustu to kilka stron z zdjęciami gwiazd, opisem ich tricku makijażowego lub efektu, który uzyskały i podpowiedzią dzięki jakim kosmetykom możemy zadziałać podobnie. Według mnie to najbardziej przyjemna forma przemycenia reklamy kosmetyków z dostępnych w czerwcowym Joyu :)
Gwiazdorski makijaż musi też interesować autorów Joy'a, bo mamy jeszcze dostępną pełną listę kosmetyków, dzięki którym "upodobnimy się" do Emmy Stone :) Widzę tylko jeden drobny szczegół, Emma ma na tyle charakterystyczna urodę, że rzadko która z nas będzie w stanie prezentować się w podobnym makijażu dobrze, po prostu został on wybrany mało uniwersalnie; więc gdy już kupimy wszystkie te kosmetyki niestety może spotkać nas rozczarowanie :( Oczywiście z kolejnymi stronami, odkrywamy kolejne sponsorowane artykuły :)).
Na koniec zostawiłam sobie dwie moim zdaniem naprawdę fajne strony, pierwsza to nowości z sklepowych półek z krótkim opisem i ceną. Przy zasypującej nas ilości nowości, każda ściąga jest mile widziana. Druga to zestawienie produktów, które kupimy w okazyjnej cenie :) I chyba to latem jeśli oczywiście nie spędzamy go ciągle na plaży (;p), muzę zainteresować nas miłośniczki kosmetyków najbardziej, czyli odkrywanie produktów w miniaturowych opakowaniach i świetnych cenach :)
Jak widzicie artykuły te nie są nazbyt oryginalne i w dużej mierze to kosmetyczne kolaże; podoba mi się to, że stron poświęconych urodzie jest dużo, a i kosmetyki przedstawiane są z rożnych pólek cenowych. Gazeta ma mnóstwo sponsorowanych artykułów, sama już nie wiem, czy wole je, czy klasyczne reklamy, nie wiem właściwie, co o tym sądzić, a czy Wy macie zdanie na ten temat? Nim przejdę do kolejnej gazety powiem tylko, że forma tego typu artykułów znajduje się w każdej z przedstawianych gazet.
Cosmo z założenia nie jest magazynem udowym (Joy w sumie też nie, ale kojarzy się jakoś bardziej z tematem) , tu mamy do czynienia z szeroko pojętym life stylem (bo i temat seksu, który niby jest przewodni, gdzieś zanika w ilości poruszanych tematów). Stron poświęconych urodzie jest tu znacznie mniej niż w Joy'u, wiec czy mniej znaczy lepiej? I jakość serwowanych nam artykułów na ten temat jest wysoka? Szczerze mówiąc nie; nie ma co spodziewać się wielkiej różnicy, za to można być pewnym reklam i artykułów sponsorowanych, których ilość pokazaną Wam zmniejszyłam do zaznaczenia ich obecności, by nie przeważały w miksach zdjęć, które przygotowałam.
Artykuły w Cosmo są krótkie, często jednostronne ograniczające się do zdjęć z podpisami, więc czy można tu mówić o artykułach? Chyba można ;p W numerze znajdziemy najmodniejsze fryzury, według gwiazd; fajne zestawienie produktów dla mniej i bardziej opalonej cery; kilka króciutkich porad jak znaleźć podkład idealny na lato i przegląd nowości kosmetycznych - czyli taki standardzik.
Dalej kolejny artykuł o "życiu na plaży", tym razem ugryziony inaczej (niż w Joy'u), mamy tu więcej o ochronie i pielęgnacji skóry, niż samo skupienie się na dobrym wyglądzie :) To doceniam, o ochronie i tym jakie to ważne trzeba mówić; powtarzać w kółko, tak długo, aż wszyscy będą tego świadomi w pełni :) Jak mają się artykuły sponsorowane? Tak samo dobrze, co więcej są łudząco podobne, czekaj... A tak to, to samo :) I kolejne zaskoczenie! Pisałam, że ranking w Joy'u i wybory kosmetyku (akcesoriów itp), to coś oryginalnego? Okazuje się, że nie i w Cosmo znajdziemy taki artykuł (dodam, że to najdłuższa forma poświęcona urodzie w tym wydaniu); tu jednak kosmetyki wydają mi się wybrane bardziej "wiarygodnie' (o ile w ogóle można tu o tym mówić), chodzi o to, że wśród propozycji znalazłam te, które cieszą się rzeczywiście ostatnio popularnością. Stwierdzam to po tym jakie kosmetyki, widuje na Waszych blogach i co sama (oglądając YT), chętnie bym sprawdziła.
Jest i to na co czekałam "ciało gotowe do bikini'; teraz spokojnie mogę zamknąć dzisiejszy post, gdyż wszystkie artykuły letnie zostały prze mnie odnalezione. Cosmo jak już wspomniałam magazynem urodowym nie jest, nie zmienia to faktu, że w podobny sposób wygląda w nim większość działów, aż chce się zapytać, czy ktoś naprawdę tam coś pisze? xD
Podsumowując mając przed sobą oba magazyny, nie trudno stwierdzić, że w gruncie rzeczy są podobne; w jednym mamy mniej, w drugim troszkę więcej :) Czy warto wiec (oczywiście z kosmetycznego punktu widzenia) sięgać po wszystkie? Ocenę zostawiam Wam :) Moje zdanie chyba dość wyraźnie już zostało zaakcentowane, szkoda, że rok w rok serwowane jest to samo i w formie, która zostawia wiele do życzenia. Dodam tylko, że przyglądając kalkę kalki też można się odprężyć i dobrze bawić, może nie watro wszystkiego, aż tak analizować? A może właśnie jest to potrzebne? Cóż po rozwinięcie tej myśli zapraszam jutro, o drugiej części i obiecuje, że tam będzie bardziej zaskakująco :)
Lubię kolorowe magazyny ale nie kupuję ich często :)
OdpowiedzUsuńWieki już nie kupuje tego typu gazet. Zresztą nie szalałam za nimi nigdy. Prawie wszędzie to samo i co roku też:D Nawet jakoś szczególnie się przy nich nie odprężam... Szkoda czasu i kasy. Chociaż czasem coś ciekawego można trafić.
OdpowiedzUsuńJa co miesiąc kupuję Joy'a :) I ostatnio też Face&Look :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo rzadko kupuję ;)
OdpowiedzUsuńAż milo się czyta takie kolorowe magazyny :D
OdpowiedzUsuńKreatywny post! Chociaż w ten sposób mogę poczytać polska prasówkę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://dookola-swiata-w-jeden-dzien.blogspot.ch/
Kiedyś namiętnie kupowałam i czytałam kolorowe czasopisma, po latach się znudziło, regularnie czytam książki, czasopisma już sporadycznie :)
OdpowiedzUsuń