LUTY 2019: NOWA ULUBIONA MARKA, DENKO I KOLEJNE ZMIANY

Najkrótszy miesiąc roku minął, nim się obejrzałam! Zaskakiwał głównie pozytywnie: możliwością spacerów w pięknym słońcu i dobrymi kosmetykami. W ostatnim tygodniu wstąpiła we mnie jakaś niesamowita siła, chyba udzieliła mi się pogoda, bo zrobiłam gruntowne porządki w mieszkaniu, także gotowa czekam już na wiosnę. Oczywiście nim nadejdzie, chcę podzielić się także tym, co widziałam i czytałam. Najwyższa pora na mój raport z lutego!

NAJWIĘKSZE OKRYCIE MIESIĄCA


The Ordinary Caffeine Solution 5% + EGCG (Serum pod oczy z kofeiną i zieloną herbatą) - Serum stosuje od grudnia, raz dziennie na noc pod krem. Ma płynną konsystencję, aplikator w formie pipety, jest zamknięte w szklane brązowej buteleczce i ma delikatnie brązowy kolor. Odkąd je używam mam widocznie mniejsze cienie (które u mnie są wynikiem złego snu), jestem niesamowicie pozytywnie zaskoczona jego skutecznością. Bardzo dbam o silne nawilżene okolic oczu, więc nie wiem, czy serum wpływa na to lub inne dolegliwości skóry, gdyż mam solidny krem; jednak z zasinieniami poradziło sobie, jak nic inne do tej pory.

ZAKUPY W LUTYM



W ubiegłym miesiącu pokazałam Wam sporo nowości do pielęgnacji twarzy, które kolejno wprowadzam, tym razem mam mniej nowości, gdyż już tylko wymieniłam, to co mi się skończyło.
 
CHCĘ WIECEJ - MARIO BADESCU
Produkty znane mi doskonale z pinteresta i instagrama od kilku miesięcy dostępne w Douglasie, a teraz takze i w Sephorze. Odkąd zobaczyłam, to chciałam ich spróbować na sobie, zaczęłam od mgiełki i maski i oba produkty u mnie sprawdzają się świetnie. Mgiełki używam jako toniku, zmiękcza i koi skórę, oraz absolutnie nie zapycha. Przyjemny zapach, atomizer i bardzo odświeżająca formuła, są zbawieniem o poranku. Maska tonizująca, lekko oczyszcza i odświeża skórę, produkt można stosować 2-3 razy w tygodniu, zupełnie nie podrażnia. Produkt działa, jak skumulowany tonik daje uczucie czystościi odświeżenia naskórka. Jestem bardzo zadowolona z działania tych kosmetyków, tym samym cieszę się, że marka, która korciła mnie od dawna, działa dobrze na mnie. Jestem pewna, ze wkrótce zobaczycie u mnie kolejne produkty Badescu. 

MARIO BADESCU FAXIAL SPRAY WITH ALOE, CUCUMBER AND GREEN TEA Spray do Twarzy (stosuje go jak tonik)
MARIO BADESCU CUCUMBER TONIC MASK Maska Tonizujaca
YOPE ORIENTALNY OGRÓD Naturalna Odżywka Do Włosów
GARNIER PLYN MIELARNY 3w1 Skóra Wrażliwa
ORGANIC SHOP OGRANIC ALGAE &SEA SALT BODY POLISH Pasta do ciała Algi Atlantyckie
VICHY TREAITMENT ANTI-TRANSPIRANT Antyperspirant

DENKO



Tu za to mam bardzo dużo do pokazania, z resztą jak zawsze, naprawdę postaram się przejrzeć wszystko skrótowo. Uwierzcie mi jednak: często porównuje moje zużycia do tego, co widzę u innych i naprawdę mocno zastanawiam się, dlaczego moje są takie wielkie; chyba naprawdę nakładam na siebie tony kosmetyków ;p

BIODERMA SENSIBIO H2O PŁYN MICELARNY - to naprawdę najlepszy płyn micelarny na rynku i nie zmienia tego, co raz większa konkurencja, zapewnia wyjątkowy komfort, to delikatny demakijaż, ale bardzo skuteczny. Z czystym sumieniem mogę napisać, że są inne dobre płyny micelarne (sama obecnie kupiłam Garniera, bo po prostu jest łatwo dostępny, nawet w Lidlu i Biedronce), ale BIODERMA SENSIBIO jest dla mnie ciągle nie do pobicia.



ISANA HAAROL OIL CARE OLEJEK DO WŁOSÓW - naprawdę niezły, dobrze zabezpieczał końce, a do tego bardzo wydajny. Mnie przypominał bardzo olejek z Kreraste, z tym że jest trochę gestszy i sporo tańszy. Dla mnie wadą jest niestety ciężki i zbyt intensywny zapach. 

CD REINHEITSGEBOT DEO ATOMIZER LILJA WODNA NATURALNY DEZODORANT - dezodorant, w opakowaniu szklanym, jak perfumy; co ważniejsze bez zawartości olejów mineralnych, sylikonów, sztucznych barwników i składników pochodzenia zwierzęcego. Działam moim zdaniem dobrze, jednak źle wybrałam zapach. W moim odczuciu ta forma jest też wydajniejsza,  niż standardowe dezodoranty. Dostępny w Rossmannie. 

SAPE PEELMASKA "OCZYSZCZANIE"  - połączeniem maseczki i peelingu enzymatycznego w składzie znajdziemy białą glinkę, węgiel, oleje naturalne, a wszytko razem bardzo dobrze oczyszcza i wygładza, u mnie przebiła peeling z Tołpy

RITUALS RITUAL OF KARMA SHOWER FOAM - pianka pod prysznic, bardzo przyjemna  i lekka, bardzo zmiękcza i wygładza skórę. Zapach kojarzy mi się z latem i trochę olejkami do opalania. Wydajność przy tej konsystencji, jest oczywiście mniejsza niż przy żelu, to opakowanie 50ml wystarczyło mi na 3 użycia. Miniatura z kalendarza adwentowego. 

RITUALS THE RITUAL OF NAMASTE GLOW - ampułka o działaniu anti-aging. Płyn dość lepki, sprawiający, że twarz jest klejąca. Pojemność wystarczyła na dwa razy obfitego nałożenia na twarz i szyję. Aplikowałam na noc, po dokładnym oczyszczeniu peelingiem skóry, niestety nie zauważyłam żadnych efektów.

NYX LINGEIE SATIN RIBBON 07 - matowa płynna pomadka, bardzo lubię tą serię, ale nie każdy kolor zachowuje się tak samo na ustach, ten w moim przypadku się marze i nigdy nie wygląda dobrze. Kupiłam go chyba w 2015, użyłam kilka razy, z każdym razem był tak samo beznadziejny, choć inne kolory używałam i wypaćkałam do cna. Ten uchował się w starej torebce, znalazłam go podczas "tych moich wielkich porządków", powinien dawno wylądować w koszu.

DUSHKA ŻEL POD PRYSZNIC - gęsta budyniowa konsystencja i zapach chemicznej czekolady, to w skrócie. Żel lekko przesuszał, ale wszystko wyrównywał balsam po prysznicu. Ładne opakowanie i kolorowy żel ułożony w ombre to niestety jego jedyne atuty.

FILMY, SERIALE, KSIĄŻKI



Tym razem mam dwa filmy, o których chciałabym wspomnieć. Pierwszy z nich to VICE, historia kariery politycznej byłego wiceprezydenta USA Dicka Cheney. To kino polityczne, historia życia Cheney na tle wydarzeń po WTC, oraz wojen w Afganistanie i Iraku. Nie brzmi to najlżej, ale to film twórcy Big Short, zatem wszystko podane jest raczej z "na luzie". Moim zdaniem filmy są na tyle podobny wizualnie, że jeśli widziało się pierwszy, drugi może być nużący, gdyż jest się opatrzonym z konwencją, która za drugim razem już tak nie zaskakuje. Niemniej, zagrany jest świetnie (obsada to Bale, Adams i moim zdaniem fantastyczny jako G. W. Bush - Sam Rockwell). Nie jest to produkcja idealna, w mojej ocenie nie zostawia nawet odrobiny swobody na własne przemyślenia, czy opinie; co mnie pod koniec filmu już irytowało i choć opinie głoszone w filmie są dość zgodne z moim światopoglądem, to mam wrażenie, że potraktowano widza jak idiotę, któremu trzeba milion razy powtórzyć to samo; nie sądzę też, by ktokolwiek wybrał się na seans, by zmienić poglądy, lub szukać umoralnienia. Także to taki mój love/hate miesiąca, bo z jednej strony wciągająca historia w dodatku oparta na faktach i świetni aktorzy, z drugiej wtórny produkt, próbujący na siłę być opiniotwórczy. Numer dwa to THE FLORIDA PROJECT (2017), opowieść o dzieciach żyjących w biedzie z niedojrzałymi rodzicami w sąsiedztwie Disneylandu; co moim zdaniem w szczególności ma podkreślać status i rodzaj ich życia. Jest to dramat; nagrany trochę, jak dokument z perspektywy dzieci, co mnie osobiście chwyciło. Dzięki temu, że mamy na wszytko dziecinną perspektywę, to wizualna uczta: kolorowa i pełna oryginalnych kadrów, bo dzieci widzą świat piękniejszym :) To film dość leniwy, bez wielkich fajerwerków, krotka opowieść o kilku dniach życia małej Moonee i mieszkańców motelu, to wszystko wystarczy, by móc poczuć emocjonalnie nieuniknione zakończeniem. To film dla osób lubiących kino spokojne, dramaty i raczej szukających emocji, niż akcji. Zbierałam się do niego prawie rok, żałuje, że trwało to tak długo. Dostępny na HBO GO.

Ostatnio nie oglądam seriali, no dobra z przyzwyczajenia włączam co tydzień Chirurgów ( w końcu to już chyba 14-15 lat jak się "znamy"; tak oglądam ich od początku - dzięki mamo), ale nie ruszam nic nowego. Jest kilka tytułów, które mnie interesują (RUSSIAN DOLL, THE AMBRELLA ACADEMY i KILLING EVA) jednak zupełnie nie mam ochoty się za nie zabrać. Po miesiącach oglądania wielu tytułów, po prostu potrzebuję przerwy, która zakładam, skończy się wraz z premierą nowego sezonu GRY O TRON i rozpoczęciem powrotów choćby SABRINY I STRANGER THINGS. 

Skończyłam książkę, o której pisałam w ubiegłym miesiącu, czyli "21 lekcji na XXI wiek" Yuvalu Noah Harari i naprawdę nie pamiętam, kiedy ostatnio coś tak męczyłam. To naprawdę dobra książka, (bardzo lubię książki społeczne), ale muszę się powtórzyć: mnie wykańczała nerwowo, budziła u mnie niepokój i przez to czytałam ją bardzo wolno i zupełnie mnie nie relaksowała. W lutym ze względu na pracę czytałam gównie artykuły i książki marketingowe, jeśli kogoś to interesuje, to jestem świeżo po lekturze: 'Marketing 4.0' P. Kotler i 'Grywalizacja. Mechanika gry na stronach www i aplikacja mobilnych' G. Zichermann, Ch. Cunningham

Wraz z rokiem wydawania VOGUE w Polsce, skończyłam też z moją prenumeratą: takie miałam założenie od początku, chciałam mieć pierwsze 12 numerów (okazało się, że 11, przez podwójne wydanie lipiec-sierpień). Moje odczucia: treści są różne raz bardziej interesujące, raz mniej. Znałam zagraniczne edycje, wiec wizualnie wnętrze gazety mnie nie zaskoczyło, choć może liczyłam na grubsze wydania. Gazet używam głównie do zdjęć, a przy okazji mam satysfakcje, że mam komplet pierwszych wydań. Więcej mi nie potrzeba, za to chętnie odwiedzam Vogue online i to się nie zmieni.

CO W MARCU
Czeka mnie zakup pudru, kremu pod oczy i peelingu do twarzy, gdyż Tołpa skończy mi się po kolejnym użyciu- także szykuje się na duży research i zakupy. Na chwilę obecną największe szanse mają: puder - waham się miedzy Fenty, a kolejnym pudełkiem Laury, krem to prawie na 90% coś z oferty BADESCU, a peeling może z THE ORDINARY? Choć miałam próbkę It's Skin Mangowhite Peeling Gel i to jest też coś super, bo nakłada się go na suchą skórę i wmasowuje, na wskutek czego powstają "wiórki", które natychmiast usuwamy z twarzy, są to wszelkie zanieczyszczenia, których chcemy się pozbyć.

WEEMINI
Skoro wywołałam temat kolejnego miesiąca, to prawdopodobnie w drugim tygodniu marca, WM zniknie z sieci, by wrócić w nowej odsłonie wizualnej. Wiem, że nie pisze najregularniej i blog nigdy nie stanie się najpoczytniejszym w Polsce, ale to mi zupełnie nie przeszkadza, to moje hobby i nigdy nie chodziło o nic więcej. Często żałuję, że nie poświęcam więcej czasu na blogowanie, ale będąc szczerym, skoro tego nie robię, to jednak chyba nie umiem inaczej. Czerpie z tego radość i naprawdę jestem dumna, patrząc na to, jak wytrwale w tym trwam od tak dawna :) Dlatego dla własnej i mam nadzieje waszej przyjemności, blog w marcu zmieni się wizualnie.


pozdrawiam Karolina!

ZNAJDZIESZ MNIE TAKŻE

Komentarze