CO PONAD TO?
Obejrzałam jeszcze dwie Netflixowe nowości, o których warto wspomnieć. BEFORE I FELL to z pewnością kino młodzieżowe, z przekazem, że słowa mają wielkie znaczenie i warto być dobrym człowiekiem. Ma oczywiście typowe dla filmów dla nastolatek schematy: popularne, wredne dziewczyny, dobrego chłopaka, który potajemnie kocha się w jednej z bohaterek, takie typowe amerykańskie liceum; jednak jest to bardzo poruszająca opowieść z tragicznym zaskoczeniem, coś nieoczywistego na dziewczyński wieczór lub samotny maraton z winem w stylu guilty pleasure. Nie przeszłam też obojętnie obok TO THE BONE, które porusza trudny temat walki z anoreksją. W główną bohaterkę wcieliła się Lily Colins, którą bardzo lubię. Historia przedstawia złożoność choroby, jaką są zaburzenia odżywiania, to jak wiele różnych czynników ma wpływ. Generalnie produkcja udana, jednak nie tak ciężka, jak się spodziewałam, ma wiele rozpraszających momentów i moim zdaniem zupełnie nie potrzebnie kreowany wątek miłosny, który mi odbija się czkawka, bo z ważnego filmu, robi trochę na siłę komedię romantyczną, ale co ja tam wiem ;p
Obejrzałam jeszcze dwie Netflixowe nowości, o których warto wspomnieć. BEFORE I FELL to z pewnością kino młodzieżowe, z przekazem, że słowa mają wielkie znaczenie i warto być dobrym człowiekiem. Ma oczywiście typowe dla filmów dla nastolatek schematy: popularne, wredne dziewczyny, dobrego chłopaka, który potajemnie kocha się w jednej z bohaterek, takie typowe amerykańskie liceum; jednak jest to bardzo poruszająca opowieść z tragicznym zaskoczeniem, coś nieoczywistego na dziewczyński wieczór lub samotny maraton z winem w stylu guilty pleasure. Nie przeszłam też obojętnie obok TO THE BONE, które porusza trudny temat walki z anoreksją. W główną bohaterkę wcieliła się Lily Colins, którą bardzo lubię. Historia przedstawia złożoność choroby, jaką są zaburzenia odżywiania, to jak wiele różnych czynników ma wpływ. Generalnie produkcja udana, jednak nie tak ciężka, jak się spodziewałam, ma wiele rozpraszających momentów i moim zdaniem zupełnie nie potrzebnie kreowany wątek miłosny, który mi odbija się czkawka, bo z ważnego filmu, robi trochę na siłę komedię romantyczną, ale co ja tam wiem ;p
Trójmiasto! Magiczne Trójmiasto, to moim zdaniem jedno z najbardziej klimatycznych miast w Polsce (oczywiście oprócz Krakowa i Poznania). W Gdańsku tym razem nastawiliśmy się na zwiedzanie i historię; wybraliśmy się do muzeum II Wojny Światowej i Europejskie Centrum Solidarności. W Gdyni większość czasu spędziliśmy na plaży i konferencji SeeBloggers, która odbywa się w Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym. Oczywiście nie ma wyjazdu bez pysznego jedzenia (tak to dla mnie ważna kwestia, której poświęce więcej czasu!) i tak w Gdańsku, zdecydowaliśmy się na gofry w wersji wytrawnej (Sch. Schopenhauer), ale nie zachwyciły mnie tak jak się spodziewałam. Drugim punktem w Gdańsku, była restauracja serwująca kuchnie amerykańską Billy's (dokładnie ta przy deptaku, bo google pokazuje dwie). W Gdyni dwukrotnie, dokładnie tak samo, jak w ubiegłym roku odwiedziliśmy CHWILA/MOMENT, bo ich dorsz to po prostu magia, bardzo żałuje tylko, że pure z groszu zamienili w tym roku na sałatkę. W TRAFFIKU jadłam, chyba najlepsze do tej pory w moim życiu kaszoto (uwielbiam pęczak!), a śniadania jadaliśmy w GŁÓWNEJ OSOBOWEJ i były naprawdę pyszne (moim faworytem były chyba vege naleśniki z mąki jaglanej z wiśniami :)). Oczywiście były też słodkie gofry, dużo gofrów i lody, jak nad polskim morzem przystało :))
Oto moje najciekawsze fragmenty minionego miesiąca.
Koniecznie dajcie znać, jak Wam minął ten miesiąc :)
pozdrawiam Karolina!
Komentarze
Prześlij komentarz