Dzisiejszym postem wracam do znanej Wam formuły na moim blogu, czyli do recenzji :) Mam nadzieję, że i tym razem będziecie mi towarzyszyć w mojej tegorocznej blogerskiej przygodzie z tak dużym zaangażowaniem, za które ogromnie dziękuję.
Puder ten trafił do mnie dzięki mojej mamie, która kupiła go, jednak nie używała, i tak leżał, aż w końcu pozwoliła mi go podkraść :) Na pierwszy rzut oka opakowanie wydaje się dość tandetne (wygląda na tanie - przejrzysty i czarny plastik) jest jednak zaskakująco solidne. Sama zawartość przywodzi na myśl słynne "Meteorites Perles" od Guelain. Tak samo jak kultowe kulki, można traktować go jako puder wykańczający, o czym dowiedziałam się po czasie, najpierw używałam pereł jako rozświetla, czym zawiódł mnie od razu, na co dzień używam "Mary-Lou..." The Balm i w tym porównaniu wypadły bardzo blado. Później doczytałam i zaczęłam stosować według przeznaczania, czyli właśnie jako wykończenia zamiast pudru i na puder - by znaleźć najlepszy sposób na ten produkt. Z góry uprzedzam, nie odkryłam żadnej złotej recepty ;) Kuleczki są zaskakująco miękkie, co ułatwia ich nabieranie na pędzel; a i tak jest to utrudnione - przez jedna warstwę w opakowaniu ;/ Uznać można, że maja pudrowa konsystencje, ale w użyciu są kremowe (nie wiem czy potrafię przekazać to co chce w najjaśniejszy sposób^^). Mają też naprawdę przyjemny zapach, nie męczący choć pudrowy. Opakowanie jest też dość duże w cenie ok 35zł dostajemy 20g, co jak na tę formę (kulki), to sporo, choć nie powiedziałabym, że to tani produkt, biorąc pod uwagę jego skuteczność. Kulki, co zaskakujące matują, efekt jest krotko trwały, u mnie była to czasem niespełna godzina, czasem kilka - czyli znów nie jest to przewidywalny produkt ;/ Nie lubię błyszczącej cery, choć za głębokim matem też nie przepadam; ulubionym wykończeniem jest rozświetlające, ale nie mylmy tego z zebranym błyszczącym sebum, a własnie taki efekt powodowały u mnie te kule. Odniosłam wrażenie, że podkreślały i nasilały wydobywanie się sebum (w teście z dwoma podkładami, widziałam ten sam efekt), a osobiście mimo cery mieszanej, nie mam z tym na co dzień zbyt dużych problemów. W mojej ocenie to taki produkt nic, bo nic konkretnego nie można nim osiągnąć - nie utrwalą, nie matują, nie rozświetlają. Czyli po, co nam taki produkt? Dodatkowo mają krótki termin przydatności, przez co nie sposób ich złożyć (moje jak widzicie były ważne do końca 2014, a kupione były w czerwcu i niestety, tak jest bardzo często z produktami tej marki; czyżby to taka sztuczka marki?). Podsumowując produkt nie nadaje się moim zdaniem do użytku, właściwie nie służy do niczego; nie osiągniemy nim wykończenia. Nie spełnia założeń i obietnic - produkt nic nie wnosi, czyli i mając go i nie osiągamy ten sam efekt ^^ Więc dlaczego jest produkowany? ;)
Ja nie używam pudrów, ale ten wydaje się być ciekawy :)
OdpowiedzUsuń"Nie spełnia założeń i obietnic - produkt nic nie wnosi, czyli i mając go i nie osiągamy ten sam efekt" cytuje tylko notkę ^^ ale skoro tak uważasz :)
UsuńUżywam jedynie pudru ryżowego , ten produkt kiedyś mnie interesował ale teraz wiem , że jednak szkoda kasy na niego ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądają te różnokolorowe, pastelowe perełki!
OdpowiedzUsuńTym bardziej szkoda, że się nie sprawdził...
UsuńTakie ładne te perełki, a efektu brak :/ Na pytanie dlaczego jest produkowany nie umiem odpowiedzieć, a jeżeli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze... i wszystko jasne :P
OdpowiedzUsuńteż je miałam z glossy box, ale w ogóle ich nie używałam, wykorzystałam pudełko do sypkiego pudru:)
OdpowiedzUsuńJa od lat używam koleczek z Avon. W dodatku są nie do zużycia. A efekt jest powalający, Cena również do przyjęćia :) pozdrawiam. Obs.
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie jestem przekonana do kuleczek :)
OdpowiedzUsuńmiałam podobne kulki z Avonu ale że szału nie robiły przestałam ich używać:D
OdpowiedzUsuńHmm dziwny kosmetyk.. A miałam nadzieje, że te kuleczki zastąpią te meteoryty z Guerlain :(
OdpowiedzUsuńWygląda bajerancko, ale nie kupiłabym takie kosmetyku skoro nie działa ;/
OdpowiedzUsuńmam kulki od oriflame i nie wiem kiedy je zużyję :/ są niesamowicie wydajne!
OdpowiedzUsuńJa chyba mimo wszystko się skuszę :) i przetestuję :) Póki co Dax mnie nigdy nie zawiódł, choć zawsze może być ten pierwszy raz ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa chyba mimo wszystko się skuszę :) i przetestuję :) Póki co Dax mnie nigdy nie zawiódł, choć zawsze może być ten pierwszy raz ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń