Mikołajki to jeden z moich ulubionych dni w roku, Nie jest to dzień w którym chodzi o przesadne prezenty, ale o radość i spontaniczność. Z wiekiem oczywiście wiele się zmienia i jako już dorosła osoba wiem, że "magie" musimy zainicjować sami. Mam nadzieje, jednak że bez względu na wiek cieszą Was różne drobnostki. Jednym z sprawiających mi radość drobiazgów są właśnie słodycze! A czy jest inny dzień w roku w którym bardziej niż dziś należy nam się czekoladowy gwiazdor? Dlatego chcę trochę "pogadać" o mikołajkowych przysmakach, które są dla mnie powrotem do lat dziecięcych.
Smak mikołajek:
Wiem, że kalendarz adwentowy powinno się mieć już 1 grudnia, u mnie zawsze to jakoś pokracznie wypadało :) Jako dziewczynka znajdowałam go własnie zwykle w skarpecie. Dlatego też dzis nie mogło go zabraknąć!
Kolejnym obowiązkowym przysmakiem są czekoladowe mikołaje/gwiazdory - w zależności od regionu. Choć czekolada nie zawsze jest najlepszej jakości, śliczne opakowania, które można rozerwać lub zachować - są dla mnie kolejnym symbolem dzisiejszego dnia.
Chyba nie ma bardziej świątecznych ciasteczek niż pierniczki, oczywiście tradycyjne z lukrem. Z racji, iż nie spędzam mikołajek w domu rodzinnym, wybrałam coś bardziej regionalnego i w tym roku "mikołaj obdarował mnie" toruńskim piernikiem (prosto z Piotra i Pawła^^).
Na zdjęciu zabrakło dwóch elementów - gdyż po prostu nie dotrwały do chwili, gdy wzięłam się za fotografowanie.
Ale najlepszym przysmakiem mojego dzieciństwa były lizaki, ale nie byle jakie; obowiązkowo czekoladowe gwiazdory. Powiem tylko tyle: przepyszne! W mojej "żabce" już od połowy listopada stoją tuż przy kasie, więc przy każdej wizycie lądują w moim koszyku.
Ostatni element mojej idealnej skarpety, także został zjedzony i to już wczoraj wieczorem ;/ Owocowy akcent - czyli mandarynki :) Ja uwielbiam słodkie, miękka skórką, a Wy?
Z względu na nasze "studenckie" mieszkanie, choinkę w tym roku zastępuje nam ta ceramiczna z Tigera - nie jest szczytem marzeń i ciągle myślę, nad czymś bardziej "prawdziwym". Kolejną ozdobą jest "moje dziecinne marzenie", przez naprawdę kilka ładnych lat marzyłam o kuli, rodem z amerykańskich filmów. Dostała taką w ubiegłe mikołajki :) To tyle jeśli chodzi o budowanie nastroju :)
Co sądzicie o moich mikołajkowych "ulubieńcach" jeśli chodzi o słodycze? Czy macie też swoje? Bez czego nie wyobrażacie sobie mikołajek? Czekam na Wasze typy w komentarzach :)
Lizaki czekoladowe gwiazdory uwielbiam! :D
OdpowiedzUsuń:) słodycze i słodycze a potem że się puchnie :D
OdpowiedzUsuńNie zawsze, ale dziś można :)
UsuńTak , czekoladowe gwiazdorki muszą znaleźć się pod poduszką co roku :D U mnie nigdy nie chowało się prezentów do skarpety, tylko właśnie pod poduszkę :)
OdpowiedzUsuńhttp://autre-me.blogspot.com
Ja uwielbiam takie świąteczne kule :D Zawsze w sklepach stoję przy nich przez kilka minut :D
OdpowiedzUsuńja kocham mikołaje czekoladowe z Lindora rozpływają się xd
OdpowiedzUsuńPierniczki teraz właśnie zajadam :)
OdpowiedzUsuńMi mikołajki kojarzą się po prostu z czekoladą w różnej postaci :)
OdpowiedzUsuńJa odkąd się wyprowadziłam z domu jakoś nie czuję magi " mikołajek " ;)
OdpowiedzUsuńTa kula wygląda niesamowicie :) Mandarynkami rozpieszczam się już od dwóch tygodni :D
OdpowiedzUsuńkalendarz adwentowy to podstawa moich mikołajek! <3
OdpowiedzUsuńta kula jak fajna :D
OdpowiedzUsuńSmakołyki na mikołajki dostałam i ja! <3 To cudowny i przyjemny dla podniebienia prezent ;-) Pozdrawiam :-*
OdpowiedzUsuńTeż mam kulę, ale trochę inną :p i mandarynki też lubię :)
OdpowiedzUsuńW wieku dziecięcym te kalendarze nadawały magii świętom :-).
OdpowiedzUsuńkalendarz adwentowy zawsze musiał być! a najlepiej kilka :P
OdpowiedzUsuńZawsze miałam kalendarz adwentowy, gdy byłam dzieckiem :) Do dziś mam duży sentyment :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam kalendarze adwentowe, ale niestety nie w tym roku bo postanowiłam nie jeść słodyczy. :( Zimne ognie kojarzą mi się z dzieciństwem. <3
OdpowiedzUsuńObserwuję. ;)
Ja też już czuję magię świąt :)
OdpowiedzUsuńzawsze chciałam mieć taką kulkę, pierniczki są bardzo świąteczne, ale sam ich nie piekę.
OdpowiedzUsuńJak się słodko zrobiło :)
OdpowiedzUsuńU mnie też obowiazkowo mikolaje z czekolady ;) a mandarynki to jedyny owoc który jem w okresie zimowym *.* już wyroslam z dnia mikołaja ale slodyczami w rożnej postaci nie pogardzę. Dziękuję za odwiedzenie mojego bloga;) Zaobserwuję :)
OdpowiedzUsuń