Peeling ten naczekał się bardzo długo na swoja kolej. Kupiłam go na przełomie czerwca i lipca, a za używanie wzięłam dopiero kilka tygodni temu. Dlaczego? Sama nie wiem, po prostu nie było mi śpieszno do przetestowania go. Produkt pochodzi z limitowanej serii specjalnie dla "Biedronki" i kosztował całe 5,99 :) Obecnie jest już niedostępny w sprzedaży.
Jest to delikatny cukrowy peeling o zapachu i kolorze papai, który według obietnic producenta ma robić wszystko, a dokładniej: ujędrniać, nawilżać i regenerować. A według mnie? Cóż konsystencja produktu przypomina galaretkę, przez to także w reakcji z wodą wysmykuje się przez palce podczas mycia. Peeling rzeczywiście jest łagodny; dla mnie, aż za bardzo. Stopień złuszczenia był wręcz niezauważalny. Pokuszę się o opinie, że nadaje się do skóry, którą łatwo podrażnić; zrobienie sobie nim krzywdy wydaje się być nie możliwe. Po zastosowaniu zostawia na skórze tłustą, oblepiającą powłokę, jest to skutek zawartej w nim parafiny. Nie wywołał u mnie podrażnień, czy reakcji alergicznej. Skóra po umyciu się produktem była, stosunkowo gładka i miękka. Efekt był niestety chwilowy, by sprawdzić stopień nawilżenia, zostawiłam go bez nałożenia balsamu, po chwili skóra była w swoim normalnym stanie, jakbym niczego nie użyła. Wymaga więc pomocy innego produktu. Zapach i kolor są bardzo pobudzające, woń wydaje mi się przyjemna, choć jest lekko chemiczna (wyczuwalny zapach papai), nie utrzymuje się na skórze. Opakowanie to zakręcany pojemnik, który sprawiał mi problemy przy otwieraniu mokrymi dłońmi. Otrzymujemy zawartość 100g produktu, jak już pisałam cena nie była wygórowana, jednak w porównaniu do wydajności wcale nie jest tak opłacalna, jak mogło by się wydawać. Ze względu, iż nabierałam więcej peelingu, licząc na lepszy efekt (co wcale się nie stało, a wyłącznie zużycie wzrosło), produkt wykorzystałam w 3 myciach. Drugie opakowanie, stosując, jak mi się wydawało, z odrobiną większej rozwagi , wystarczyło mi na 5 użyć.
Podsumowując jest (a może raczej był) to produkt średniej klasy, który moim gustom - po za kolorem i zapachem - nie przypadł. Efekty były wyłącznie powierzchowny, a zamiast odżywionej skóry, otrzymałam ciało oklejone parafiną. Nie stronie od niej, jednak znam produkty, które po mimo parafiny w składzie, nie oblepiają nadmiernie skóry. Wydaje mi się, że produkt ten nie był wyjątkiem, wspominając moje inne doświadczenia z peelingami tej firmy, wydaje mi się, że wszystkie działają w ten sam sposób; a nie tego oczekuje.
Mnie bardzo ciężko jest znaleźć peeling, który nie pozostawi skóry oklejonej parafiną...
OdpowiedzUsuńpodoba mi się tu u Ciebie:) ja zawsze mieszam cukier z ulubionym żelem pod prysznic i peeling gotowy:) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa jakos nie lubie typowych peelingow,no.chyba.ze zel do bycia i peeling 2w1 ;-)
OdpowiedzUsuńwww.xavilove.blogspot.com
u szkoda,zenie spelnil twoich oczekiwan boprezentuje sie fajnie no i cena Ok;)
OdpowiedzUsuńJak na razie miałam 3 różne produkty tej firmy i żaden nie spełnił moich oczekiwań nawet w 50% :(
OdpowiedzUsuńPamiętam ta promocje na te peelingi. Generalnie sama mam peeling w formie takiej galaretki ale jest duzo lepszy niż ten ;-)
OdpowiedzUsuńPamiętam go z biedronki :) dziękuję i również obserwuje bo prowadzisz świetnego bloga :)
OdpowiedzUsuńchciałam go zakupić ale w końcu się powstrzymałam :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że słabo działa, bo zapach na pewno by mi się podobał :)
OdpowiedzUsuńteż właśnie pomyślałam o woni :D
UsuńJa miałam arbuzowy, kupiłam za 3zl więc uważam,.ze za ta cenę ok.
OdpowiedzUsuńWygląda apetycznie - Bielenda na ciekawy asortyment :)
OdpowiedzUsuńMiałam wersję niebieską, bardzo szybko się zużywa ale ogólnie może być :)
OdpowiedzUsuńJa się nie skusiłam ani na peelingi ani masełka i żałuję :)
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt , miałam kiedyś peeling z Bielendy wiśniowy i pachniał obłędnie , może i na ten się skuszę :)
OdpowiedzUsuńMiałam go i uwielbiałam właśnie za zapach i kolor :) Początkowo nie przeszkadzała mi ta lepka powłoczka, ale po jakimś czasie jednak była uciążliwa..
OdpowiedzUsuńZapach tego peelingu jest obłędny, ale właśnie ze względu na uczucie oblepienia wolę peeling kawowy domowej roboty ;) Dziękuję za odwiedziny :) Obserwuję! :D
OdpowiedzUsuńJa chyba jednak potrzebuję mocniejszych peelingów, dobrze, że go nie kupiłam jak jeszcze był w Biedronce :)
OdpowiedzUsuńMiałam wersję arbuzową, niestety tak jak kiedyś parafina mi nie przeszkadzała teraz zaczynam unikać jej jak ognia ! ;]
OdpowiedzUsuńwygląda pięknie ;) tak mega energetycznie :D i zapach pewnie tez taki ma!
OdpowiedzUsuńhttp://jzabawa11.blogspot.com/
Ja lubię mocne zdzieraczki :)
OdpowiedzUsuńrzetelene-recenzje.blogspot.com