Moja cera, to wyzwanie. Rozszerzone pory i przetłuszczająca się strefa T; wypryski; pojawiające się zwykle przy okazji zmian hormonalnych lub natłoku stresu, bywa i idealna- nigdy nie można przewidzieć, co się wydarzy. Są i naczynka, które odziedziczyłam genetycznie. Pajączki pojawiają mi się głównie w okolicy nosa, towarzyszą temu oczywiście rumiane policzki i nos. I właśnie na produktach do skóry naczynkowej postanowiłam skupić się tym razem. Przedstawiam wam kremy, które sprawdziły się u mnie, oraz te które były wyłącznie stratą pieniędzy i czasu.
1. Polecane kremy (kolejność alfabetyczna):
Avene, Antirougeurs Creme Riche
Pewniak i mój ulubieniec; krem sprawdza się prawie w 100%, oczywiście nie jest niezawodny, ale jest najbliższy ideału. Nie znam bardziej skutecznego kremu, ponadto ma spf, długotrwale i głęboko nawilża, oraz odżywia. Usuwa podrażnienia, idealny jako "opatrunek" po opalaniu czy przemarznięciu. Krem jest też bardzo wydajny, mimo to nie męczy i nie oczekuje się dna tubki :)
Bioderma, Sensibio AR
Tutaj skuteczność jeśli chodzi o rumieniec, czy naprawę pękniętych naczynek jest mniejsza, jednak idealnie łagodzi wszelkie podrażnienia i zapobiega powstawaniu nowych pęknięć. Zainteresowanych odsyłam do przeczytania mojej recenzji <link>
Clinique, Redness Solutions
Najlepiej wchłaniający się krem ze wszystkich przedstawionych, mający najlżejszą formulę i niestety najdroższy. Mam ogromną słabość do marki Clinique i być może nie jestem obiektywna, ale to dobry krem, możne nie wspaniały, ale solidny, łagodzi delikatne rumieńce i podrażnienia, niweluje też szerokość powstałych naczynek i zapobiega nowym. Idealny na dzień pod makijaż!
SVR, Rubialine
Kolejny ideał jeśli chodzi o łagodzenie podrażnień, jeśli chodzi o walkę z naczynkami, skuteczność trudno ocenić, gdyż czasem od razu po użyciu pomniejszają się, a czasem wydaje mi się to tylko złudzeniem optycznym. Jeśli chodzi o rumieniec jest podobnie - raz działa bez zarzutu, następnym razem można odnieść wrażenie, że jest nie skuteczny. Ale nie uczula, nie pachnie i podsumowując to porządny produkt.
2. Kremy, które nie sprawdziły się w moim przypadku:
Eucerin, Przeciw Zaczerwienieniom (Kojący krem na noc)
W moim przypadku krem ten, niestety nie przynosił oczekiwanych efektów, wiele też mam mu do zarzucenia w kwestii nawilżenia, jak na krem na noc było ono dla mnie nie wytaczarce. Krem zbyt mało skuteczny ,a cena nie jest adekwatna do działania.
Flos Lek, Pielęgnacja Cery Naczynkowej
Głównym zarzutem w przypadku tego kremu jest to, iż zamiast nawilżać, natłuszcza i podkreśla i tak już tłustą w moim przypadku strefę T, jeśli chodzi o działanie na naczynka to niestety nie zauważyłam żadnego wpływu.
Iwostin, Capillin
Na temat tego kremu mam do powiedzenia wiele złego. Była to chyba moja największą pomyłka. Marce Iwostin jestem dość przychylna lubię ich tonik z serii na niedoskonałości, oraz ich filtr przeciw słoneczny; tu jednak zawiedli mnie kompletnie. Konsystencja przypomina maseczkę lub maść; nie nadaję się na dzień, gdyż trudno go przykryć nawet treściwymi, silnie kryjącymi podkładami, również sprawia ze cera świeci się jak żarówka, a dopełnieniem tego koszmaru jest zapach - to jedyny krem od dłuższego czasu, którego nie byłam w stanie zużyć całego ;/
La Roche Posay, Rosaliac AR Intense
Kolejna znana marka, którą znam od wielu lat i cenię za wiele produktów, niestety ten dla cery naczynkowej do nich nie należny; krem jest stosunkowo drogi, a niestety w moim przypadku nie działa w żaden sposób. Nie szkodzi, ale też nie pomaga; według mnie to wyłącznie żel, który ładnie wyrównuje cerę przed nałożeniem podkładu i tyle :)
Tołpa, Dermo Face Rosacal
Z marką Tołpa niestety się nie lubię. Wiem, że jest to krajowa marka; wiem, że wszyscy chwalą te produkty, jednak w moim przypadku nie licząc kremu pod oczy - choć to też dłuższa historia - kosmetyki Tołpy (nawet żel pod prysznic) zupełnie nie działają tak jak powinny, a ich zapach po prostu mnie drażni. W przypadku tego kremu oprócz braku skuteczności, dochodzi niski filtr - spf 10. Naprawdę choć bardzo bym chciała, to nie mogę powiedzenie o nim niczego dobrego.
3. Produkty uzupełniające:
Pielęgnacja cery naczynkowej to przede wszystkim dobry krem; wybór toników jest niestety mały i osobiście stawiam na te mające walczyć z niedoskonałościami, zamian za to mamy do wyboru spory wybór płynów micelarnych. Pielęgnacje można uzupełniać też maseczkami i żelami; oto dodatkowe produkty które już przetestowałam i mogę polecić:
Auriderm XO Cream
Z tym żelem zetknęłam się po raz pierwszy kilka lat temu po zabiegach laserowych (również jest przeznaczony do łagodzenia skutków takich zabiegów). Krem świetnie sprawdza się także jako doraźna kuracja zimą, pod krem na noc; lub na wiosnę do stosowania 2 razy dziennie, by odżywić naskórek. Żel ten bardzo łagodzi wszelkie podrażnienia. Jedyną wadą jest alkohol w składzie żelu.
Avene, Antirougeurs Calm
Jako uzupełnienie pielęgnacji, i ratunek w nagłej potrzebie, aby złagodzić podrażnienia - świetny; jako produkt na codzień, raczej przeciętny (nie nawilża), uważam jednak, że maseczka ta warta jest uwagi i sprawdzenia, chętnie wracam do niej zimą.
Bioderma, Sensibio H2O
Tego produktu nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Świetny i doskonały, choć nie najtańszy, ma wierne grono fanów. Używałam tego płynu przez bardzo długi czas i polecałam wszystkim. Obecnie jednak przy tak dużym napływie nowych płynów (nie tylko dla cery naczynkowej) trudno być wiernym tylko Biodermie. Mnie drażnił również jej zapach, który pojawia się po utlenieniu produktu.
4. Makijaż
Na sam koniec produkty do makijażu. Tu skutecznym rozwiązaniem dla mnie okazał się tylko jeden produkt, ale nie tracę nadziej i ciągle szukam, na razie polecam:
Clinique, Redness Solutions, Instant Relief Mineral Pressed Powder (ale tylko i wyłącznie wersje prasowana, od sypkiej natomiast radziłabym trzymać się z daleka ;p)
Puder radzi sobie bardzo dobrze z korygowaniem kolorytu cery. Wyrównuje koloryt, zmniejsza zaczerwienienia, nie wysusza. Nie uczula i nie zapycha. Pozwala cieszyć się zmatowioną buzią bez widocznych zaczerwienień. Dobrze działa z większością podkładów, nałożony samodzielnie w moim przypadku wydobywa ziemistość cery.
Ja na szczęście nie mam cery naczyńkowej, więc pielęgnacja mojej skóry nie jest takim ciężkim orzechem do zgryzienia ;).
OdpowiedzUsuń