WIBO DELUXE BRIGHTENER |
Na pierwszy ogień WIBO, producent określa go jako ekskluzywny korektor rozświetlający. Faktycznie wyglądem trafia w opis: srebrny metaliczny kolor, opakowania w formie pisaka jest ładnie, estetycznie i poręcznie - choć czy to wystarcz na miano ekskluzywnego? Włosie nie wychodzi z pędzla, wykręcanie produktu działa bez zarzutu, tuba ma także przejrzystą "markę", pozwalającą kontrolować ubytki. Sama zawartość trochę mnie jednak rozczarowała, kosmetyk nie jest na tyle kryjący i rozświetlający by być idealnym korektorem pod pod oczy, a do niczego innego się nie nadaje także. Konsystencja nie jest zbyt gęsta, łatwo się rozprowadza; mimo to podkreśla załamania, a na domiar złego produkt jest nietrwały. Korektor ma bardzo jasny kolor, prawie biały. Nie wywołał żadnych niepożądanych reakcji. Nie trafił w moje gusta, ciągle niezdetronizowanym królem opakowań z pędzlem pozostaje L'Oreal Lumi Magique.
cena 16,99
cena 16,99
EVELINE ART SCENIC |
Kolejny produkt również ma rozświetlać i kryć - także to też potencjalny pogromca cieni pod oczami. Opakowanie tym razem jest klasyczne z aplikatorem w formie "pacynki", która nabiera porcję zdatna do nałożenia pod oboje oczu (przynajmniej dla mnie). Aplikacja jest prosta i bezproblemowa. Krycie na poziomie średnim, nie zwalcza moich dość wyraźnych teraz jesienią cieni, ale jaśniejsze zasinienia na pewno ukryje, w dodatku jest naprawdę trwały. Nie ma jednak mowy o rozświetleniu, korektory (wszystkie w tej serii), mają specyficzne lekko pomarańczowe odcienie, dla mnie nie ma to nic wspólnego z rozjaśnieniem okolic oczu, nie ma też żadnych drobinek, czy innych wspomagaczy. Korektor nie stapia się idealnie zostaje widoczny na mojej skórze, nie dogaduje się też z bardziej oleistymi podkładami, jednak nie wchodzi w załamania i dobrze się blenduje - oto król sprzeczności :) Osobiście, choć to także nie ideał polubiłam się z tym korektorem. Przy częstym używaniu ścierają się napisy z opakowania i traci on estetyczny wygląd. Trudna gama kolorów, ciężko dopasować do jasnych cer. Myślę, że osoby ze słabszymi cieniami, cieńszą skórą lub większymi zmarszczkami, mogły by ocenić go lepiej niż ja.
cena 14,99
cena 14,99
CATRICE LIQUID CAMOUFLAGE |
Numer trzy, to chyba najbardziej popularny, a zarazem najbardziej pożądany korektor drogeryjny tego roku. Sporo czasu upłynęło nim Catrice trafił w moje ręce, teraz gdy w końcu go mam rozumiem o co było tyle szumy. to naprawdę bardzo dobry korektor, który rozświetla (choć nie ma drobinek), kryje (choć też nie 100%), jest trwały i dobrze się stapia, nie podkreśla niczego i nie wchodzi w żadne załamania! Znika mi w mgnieniu oka, ale to tylko dlatego, że łapie po niego codziennie rano, nadaję się zarówno do maskowania cieni, jak i kamuflowania drobnych niedoskonałości. Choć jest najbrzydszy w kwestii opakowania (które jest bardzo zwykłe i dość poręczne), to moim zdaniem przewyższa dwa pozostałe, mi na razie nie potrzeba niczego innego. Wadą jest też małą ilości dostępnych kolorów. Trzeba z nim uważać, bo jest to ciężki korektor, najcięższy z dziś omawianych.
Podsumowując najdroższy korektor, czyli Wibo DELUXE BRIGHTENER, okazał się dla mnie największym niewypałem, głównie ze względu na słabą trwałość. Najskuteczniejszy w moim przypadku jest Catrice LIQUID CAMOUFLAGE, doceniam go za silne krycie, idealne stapianie się ze skórą i lepszą trwałość niż dwa pozostałe dziś odkrywane przeze mnie korektory.
Jestem bardzo ciekawa, czy spodziewałyście się kto skradł moje serce?
I czy sprawdzałyście te korektory na sobie?
Podsumowując najdroższy korektor, czyli Wibo DELUXE BRIGHTENER, okazał się dla mnie największym niewypałem, głównie ze względu na słabą trwałość. Najskuteczniejszy w moim przypadku jest Catrice LIQUID CAMOUFLAGE, doceniam go za silne krycie, idealne stapianie się ze skórą i lepszą trwałość niż dwa pozostałe dziś odkrywane przeze mnie korektory.
Jestem bardzo ciekawa, czy spodziewałyście się kto skradł moje serce?
I czy sprawdzałyście te korektory na sobie?
Karolina/Weemini
Komentarze
Prześlij komentarz