Clarins, Creme Eclat du Jour [Daily Energizer Cream] (Krem energetyzujący na dzień) / recenzja

Tęsknie do lata, gdy pomyśle, że to dopiero półmetek ponurych dni, robi mi się zimno i zaczyna mi się chcieć spać. To chyba jakiś mechanizm obronny, dlatego szukałam czegoś, co choć odrobinę przypomni mi letnia atmosferę. Pomyślałam,   że stanie sie tak gdy opiszę krem Clarins Daily Energizer, który stosowałam od czerwca do końca października na dzień, czyli był ze mną w tego roczne wakacje, które jeszcze ciągle mi w głowie :)

Opis producenta:
Łagodny, aksamitny, energizujący krem idealnie nawilża pozostawiając nienaganną cerę pełną blasku i świeżości. Zapewnia skórze zrównoważony poziom nawilżenia przez cały dzień i pomaga zredukować małe niedoskonałości. Skóra jest sprężysta, miękka, bez efektu błyszczenia. Nietłusta formuła jest także doskonałą bazą pod makijaż. Ponieważ skóra jest perfekcyjnie nawilżona, cera ma wyrównany koloryt, jest rozjaśniona i tryska świeżością. Połącznie witaminy C, ekstraktów z przywrotnika i kurkumy; dodaje skórze energii i redukuje drobne niedoskonałości. Ekstrakt z miłorzębu: pobudza mikrokrążenie i nadaje skórze blask.



Przeznaczenie:

Skóra normalna do suchej. 20+




Opakowanie i zapach:

Krem opakowany jest w szklany pomarańczowy słoiczek z plastikową białą zakrętką, krem wewnątrz przykryty jest także plastikową nakładką. Wszytko solidne i ładne, choć nie jakoś specjalnie luksusowe, bardzo jednak porządne. Zapach nie przypomina nic konkretnego, jest lekki i świeży. 

Konsystencja i wydajność:

Krem ma świetną konsystencję, trochę jak masło lub niekleista wazelina, genialnie się wchłania i nie pozostawia żadnej tłustej warstwy. Krem stosowałam nie regularnie, czasem rano, czasem wieczorem, a jeszcze kiedy indziej kompleksowo, wieczorem nakładałam go także dość grubą warstwą  - wystarczył mi na ok 4 miesiące.

Działanie:

Nie spodziewałam się wiele po tym kremie, z racji, że przeznaczony jest do skóry młodej wiedziałam, że nie będzie szczególnie odżywczy. Chciałam czegoś lekkiego na lato, jednak liczyłam na większy poziom nawilżenia, moim zdaniem to trochę taki krem nic. Co kryje się pod tym określeniem? Otóż to, że od razu po nałożeniu skóra wygalała bardziej promiennie i była gładka w dotyku, jakby wygładzona (genialnie sprawdzał się jako baza pod podkład). Jednak wieczorem o całym dniu nie było już śladu, a skóra była sucha. Gdy nakładałam go grubszą warstwą efekt był lepszy, jednak cera wyglądała ciągle jakby czegoś jej brakowało. Krem lekko matuje, latem przyda się to każdemu, nie poradzi sobie jednak na pewno z bardzo tłustą skórą. Nie uczulił mnie, nie zapchał, pod tym względem zachowywał się na medal. 

Cena, pojemność i dostępność:

Krem dostępny stacjonarnie jest w perfumeriach i oficjalnych sklepach lub instytutach piękności Clarins w cenie 89zł za 30ml.

Podsumowanie:  

Jako letni krem od którego nie oczekujemy zbyt wiele można powiedzieć, że Clarins Daily Energizer Cream radzi sobie jako tako, jednak jeśli weźmiemy pod uwagę obietnice producenta o skórze pełnej blasku i pomyślimy też o cenie 89zł za 30 ml, nie jest już tak kolorowo. Myślę, że to krem dla osób o nieskazitelnej cerze, które nie potrzebują zbyt wiele, to czy warto nawet wtedy zapłacić za niego niemal 90zł pozostawiam Waszej ocenie, ja pożegnałam się z nim na dobre kończąc ten jeden słoiczek. Dostępna jest także wersja żelowa produktu, mnie jakoś nie kusi, aby jej spróbować. 

Koniecznie dajcie znać, czy znacie ten produkt, stosowałyście oraz co polecacie jako krem upiększający na co dzień :)
pozdrawiam Karolina