Ostatnio wymyśliłam sobie nową teorie, a w wymyślaniu ich jestem naprawdę niezła ;p I lubię uprzykrzać sobie tym sama życie ^^ Tak więc: wydaje mi się, że to im kosmetyk jest ładniejszy, może być nieproporcjonalne do jego użyteczności, czy też tego jak się sprawdzi w moim oczywiście przypadku. To że kupuje oczami to jest już pewne i udowodniłam Wam wiele razy (choćby w tym miesiącu w przypadku kosmetyków z Kiko, gdzie "kupiło" mnie opakowanie! Oraz tu ostatniej okazji recenzji; Lights on me z Lovely). Tym razem chyba jednak przeszlam sama siebie.
Cztery nieduże korektory, w sumie "Paleta korektorów do twarzy", przynajmniej tak produkt nazwany jest przez producenta, czyli firmę WIBO. Mamy tu dwa "concealer", i po jednym: "highlighter" i "anti-dullness", wszystko to składa się na małą, słodko wyglądająca paletkę, którą liczyłam wyczarować sobie idealne rysy twarzy, wymodelować pięknie kości policzkowe i generalnie wyglądać jak gwiazda ze scianki (tak wiem, mam już swoje lata, powinnam wiedzieć, a jednak nie wiedziałam, marzyłam i kupiłam!). Nałożenie tego cuda i roztarcie nie należało do przyjemnych, a nawet nie do łatwych (nakładałam to na krem BB, innym razem CC, jeszcze innym na Rimmel Wake Mu Up, a nim się zupełnie podałam próbowałam na sam krem nawilżający z Clarins). Oto osiągnęłam szczyty swoich umiejętności, by jako tako to wyglądało, bo niestety stapialność z cerą ma żądną, a tłumacząc na język polski ni jak nie da się sprawić, by ten zestaw był idealnie wklepany i nie odznaczał się; mi podkreślił wszystko co mógł, wlazł w pory i kilka mimicznych zmarszczek, które już mam. Po wszystkim tym nastąpił cud, mianowicie kosmetyk zniknął praktycznie zupełnie z mojej twarzy w niecałe 3 godziny od aplikacji (która sama trwała prawie 30 minut ;p) i dokładnie tak samo działo się za każdym razem, gdy dawałam mu szansę. I co z tego, że wyglądało tak ładnie w opakowaniu i co, że ma na pozór fajną konsystencję i na palcu, czy ręce wyglądało ok, jak na buzi nie dało się tego nosić? Konsystencja korektorów jest dziwna lekko tłusta, masłowata, jednak bardzo szybko zastyga w miejscu i nie da się jej dobrze rozprowadzić, korektory przy cieńszej warstwie znikają, przy grubszej robią smugę w miejscu nałożenia i nie można ich wyrównać ;/ Rozświetlacz robi tak samo z tym, że przy mniejszej ilości zamiast łuny światła zostanie tylko połyskujący miejscowo brokat. Fioletowy korektor, konsystencją nie obiega od pozostałych, z tym, że najlepiej się rozciera. Wszystkie jednak tak jak pisałam na początku wchodzą we wszelkie załamania skóry i podkreślają jej strukturę, przez co wygląda jakby była bardzo słucha, i matowa ;/ Najbardziej zaskoczyło mnie to, jakie uczucie sprawia; cera w dotyku z nałożonym produktem jest szorstka, tempa, a przy tym wszystkim lekko klejąca. Jak to możliwe? Nie wiem, ale wiem, ze daje to okropne uczucie ;/
Tak fajna szata graficzna, jeszcze lepszy zamysł, szkoda że wykonanie nie zadowala :( Cena tego cuda to ok 15zł, ja kupiłam za połowę podczas promocji w Rossmanie, cieszę się, że tylko za tyle, choć to i tak za dużo :( Do tego produkt ważny jest tylko 6 miesięcy, zastanawia mnie już nawet, czy może nie kupiłam otwieranego wcześniej, starego, długo leżącego w sklepie i dlatego wypadł tak kiepsko? Może miałyście go i wiecie, coś więcej? Czy raczej po prostu jest to beznadziejny przypadek? Gramatura to 16g, czyli po 4 na każdy "trójkącik', ja przy moich 4 (dosłownie) próbach wypaćkałam jakieś 3/4 opakowania i przysięgam nie nakładałam go zbyt wiele, ale by coś było widać musiałam dokładać :( Bardzo podoba mi się patent z rysunkiem z instrukcją na tyle opakowania, mówiłam o tym już w przypadku Lights On Me od Lovely. Zapah kojarzy mi się z zepsutym kremem, naprawdę! Nie jest zbyt przyjemny, a do tego dość wyrazisty i utrzymujący się, choć nie jakoś przesadnie intensywny, fakt ten nie wiele zmienia przy całej skuteczności, no ale gdyby chociaż ładnie pachniało, to było by lepiej ^^
No cóż kupiłam ładnego kota ( a nie przepadam za kotami) w worku ( wcześniej nie sprawdzałam jego opinii i wciąż nie zajrzałam, ze strachu oczywiście) i dostałam to na co sobie zasłużyłam. Może zastanowię się teraz dwa razy nim kupię coś tylko ze względu na ładny wygląd, bo szczerze mówiąc, to ten zestaw nie był mi nawet potrzebny ;p No i ostatnio zawierzając wyłącznie oczom nie wybierałam mądrze ;p
Ja słyszałam o nim różne opinie. Miałam zamiar kupić, a teraz po Twojej recenzji znowu mam wątpliwości ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio prawie go kupiłam, ale po chwili namysłu postanowiłam, że najpierw o nim poczytam. I dobrze zrobiłam, bo po Twojej recenzji już go nie kupię. :)
OdpowiedzUsuńEee juz myślałam,że fajny z niego typ:(
OdpowiedzUsuńLiczyłam, że będzie fajny, a tu proszę
OdpowiedzUsuńRowniez myslalam, ze to fajny produkt i chcialam go w przyszlosci kupic.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jedna wielka kicha. Dobrze, że ja nie używam takich kosmetyków bo mogłabym niechcący trafić na ten bubelek.
OdpowiedzUsuńraczej nie kupie
OdpowiedzUsuńnie dla mnie zdecydowanie ;)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że coś fajnego, bo wpada w oko, a tutaj nie. :P
OdpowiedzUsuńŁeee, szkoda, że się nie sprawdził:/
OdpowiedzUsuńraczej się na niego nie skuszę :))
OdpowiedzUsuńwygląda fajnie, ale szkoda, że taki niewypał :(
OdpowiedzUsuńO nieee! To całkowicie bez sensu... A chciałam kupić. Sama mam taką paletkę z KOBO i jestem zadowolona, chociaż strasznie tam tego dużo i ciężko zużyć (choć akurat z zielenią idzie dość łatwo :P)
OdpowiedzUsuń