Od kilku lat nie miałam w rękach mleczka, aż do teraz. Nie należę do ich fanek, a czasy, gdy były najlepiej dostępna opcją wspominam nie najlepiej. Dlaczego? Już tłumacze: mam wrażenie, że mleczka zamiast ściągać brud przesuwają go z miejsca na miejsce, w efekcie przenoszą zanieczyszczania po całej twarzy i wcierają w nią brud, pozostawiając tylko pozornie oczyszczoną. Produkt jednak dostałam i postanowiłam dać mu szanse, głównie ze względu na ilość pozytywnych opinii, jakie o nim przeczytałam w internecie.
Piesze to przy każdej recenzji produktu do zmywania makijażu, nie jestem trudnym "przeciwnikiem", nie maluje się kosmetykami wodoodpornymi, zmywam makijaż późno, gdy po całym dniu zostaje z niego niewiele, oczy zwykle to tylko eyeliner i tusz, także wydaje mi się, że większości produktom nie powinnam stawiać wyzwania, jest jednak rożnie. A jak w przypadku tego mleczka?
Konsystencja jest zgodna z jego nazwą: białego koloru, nie zbyt gęsta, ale i nie mocno rozlewająca się, takie mleczko :) Przypomina lekki krem, nie jest zbyt ciężka. Nie pozostawia tłustej warstwy, łatwo je dokładnie domyć wodą. Zapach jest intensywny, ciężki; mydlano-kwiatowy, nie dla mnie; ale myślę, że znajdzie fanów - zapach jest identyczny w całej serii. Opakowanie ma fajny designe, podoba mi się etykieta, nawet bardzo mi się podoba. Butelka jest jednak twarda i trudno wydobywa się z niej produkt. Otwór jest mały, czasem się zapycha, a przy zamykaniu wypływa odrobina mleczka, co sumuje się na marnowanie zawartości. Nie jesteśmy przez to opakowanie wydobyć całości produktu (własnie przez twardy plastik), chyba że odkręcimy zatyczkę i cierpliwie poczekamy, aż spłynie do innego pojemniczka, bo ukrytego mleczka jest bardzo dużo i szkoda je zmarnować.
Mleczko zmywa makijaż w stopniu dobrym - jednak wymaga większego nakładu pracy niż w przypadku płynu micelarnego. Przy moim makijażu na dokładne oczyszczenie zużyłam 3 duże płatki kosmetyczne; najpierw produkt rozmazuje tusz i eyeliner; tak jak mówiłam, przesuwa kosmetyki, a ściera je dopiero kolejny płatek z kolejną kroplą produktu. Nie jest to forma która mi odpowiada. Podczas oczyszczania najpierw niestety musimy się liczyć z efektem pandy. To samo co z eyelinerem działo się z trwałymi i matowymi pomadkami ;/ Najpierw by się domyć stawałam się klaunem. Przy kolejnym waciku twarz jednak zaczyna być oczyszczana, a ostatni nie zostawia już śladu makijażu. By usunąć całość tuszu musiałam pocierać okolice oczu, co jest dla mnie olbrzymim minusem, działania takie musiałam podejmować przy każdym demakijażu, więc nie jest to bezpieczny produkt dla delikatnych okolic oczu i wrażliwej cery. Mimo że nie podrażnia oczu i nie wywołuje trwałych alergii, to pozostawiał moją cerę zaognioną. Podkład i cienie w kremie ścierają się łatwiej, jednak też nie przy pierwszym oczyszczaniu. By oczyścić dobrze cerę potrzebujemy sporo mleczka, jest ono jednak niesamowicie wydajne. Kosztuje ok 25zł za 200ml, co nie jest średnią kwotą, wystarcza na 2-3 miesiące codziennego stosowania. Jest za to świetnie dostępny, Tołpę można kupić w dużych sieciach drogeryjnych w całej Polsce, oraz w większości aptek oferujących dermokosmetyki. Na sam koniec wspomnę jeszcze o tym, że za produktem przemawia jego skład; znajdziemy w nim np. torf, jaśmin i stokrotka i tak jak mówi nazwa mleczka są to białe kwiaty :)
Mnie mleczko nie przekonało, nie polubię się z tą forma i wiem to już od dawna. Cenie sobie to, ze produkt ściąga makijaż, nie podoba mi się to, że dzieje się to etapami, a szczególnie nie odpowiada mi pierwsza faza oczyszczania mleczkiem, czyli roztarcie makijażu. Jednak jeśli lubicie mleczka, to to jest godne polecenia w rezultacie oczyszcza cerę i radzi sobie z różnymi kosmetykami na raz :)
miałam tego cudaczka, nie był zły, ale tak jak napisałaś, trochę się trzeba było nim namachać żeby dobrze zmyć makijaż, dlatego na razie do niego nie wracam i wybieram skuteczniejsze produkty ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam nic z Tołpy :)
OdpowiedzUsuńJa mleczka lubię, ale od niedawna przechodzę na różne płyny micelarne. To mleczko również miałam w duecie z płynem micelarnym z tej serii, jak wolałam wtedy mleczka tak powiem Ci, że śmiało Ci polecam z tej serii płyn micelarny, jest wspaniały!!
OdpowiedzUsuńNiestety wszystkie bez wyjątku płyny micelarne z Tołpy podrażniają mi oczy, przy czym przy tym z różowej serii wypadały mi strasznie rzęsy ;/ także chyba nie są dla mnie :(
UsuńPo Twojej recenzji raczej nie sięgnę po ten produkt, chociaż mleczka lubię.
OdpowiedzUsuńA myślałam, ze aż tak go nie obsmarowałam ^^
UsuńJa od jakiegoś czasu tylko mleczka :D
OdpowiedzUsuńja mleczek nie lubię, nie lubię tej formy demakijażu :)
OdpowiedzUsuńRzadko używam mleczek.
OdpowiedzUsuńNie miałam nic z Tołpy, obecnie używam mleczka z Ziaji i sobie go chwalę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://kosmetyczny-kuferek.blog.pl
Właśnie próbuję się przekonać do mleczek i trudne to zadanie :D Wmawiam sobie, że ma świetny skład (Sylveco) i robię dobrze skórze ale nadal daleka jestem od zachwytu nad jego formułą (chociaż działanie ma świetne) ;) Tego nie miałam i raczej mieć nie będę ;))
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie znalazłam takie płynu do demakijażu, który odpowiadałby mojej cerze ;)
OdpowiedzUsuńMiałam z tej serii mgiełkę. Była super! Polecam :-)
OdpowiedzUsuńLubiłam je :)
OdpowiedzUsuńJa nie uzywam zbyt mocnego makijazu, wiec moze mleczka by sie u mnie sprawdzily :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://dookola-swiata-w-jeden-dzien.blogspot.ch/
ja byłam z niego bardzo niezadowolona, również nie lubię mleczek do demakijażu a ten wybitnie nie przypadł mi do gustu. Jestem wierna płynom micelarnym i tak pozostanie :)
OdpowiedzUsuńJedyny plus tego produktu jak dla mnie to tylko i wyłącznie jego zapach... a tak to szukać wiatru w polu tak samo jak plusów tego mleczka.
OdpowiedzUsuń