Dlaczego nie kupię różu?

Dzięki blogosferze poznałam mnóstwo fantastycznych produktów, ale mój zbiór kosmetyczny rozrósł się tak, że przestałam nad nim panować! Niestety także o produkty zupełnie mi zbędne, czytając inne blogi i dostrzegając wszechobecną modę na minimalizm spostrzegłam, że to nie tylko mój problem i jestem prawie pewna, iż doskonale znacie ból zakupu czegoś, co leży potem nieużywane. Nim zaczęłam prowadzić bloga nie stosowałam w ogóle różu do policzków, konturówek do ust, różnego typu baz i dużych palet do makijażu oczu; niestety nie mogę sobie przypomnieć czego nie stosowałam wcześniej w pielęgnacji, a teraz jest moim standardem; ale doskonale wiem czego teraz już nie potrzebuje i właśnie o tym będzie dzisiejszy wpis. Oto garść kosmetyków, których nie lubię, nie potrzebuje i nie zamierzam kupić nigdy więcej. 

MAKIJAŻ

PIELĘGNACJA

Oto i zdradziłam Wam powód dla którego nie kupię różu, maseczki w saszetce, czy mgiełki. Podobno nigdy nie powinno mówić się nigdy, i tylko krowa nie zmienia zdania, warto chyba jednak wiedzieć, co nam nie odpowieda i wybierać bardziej świadomie? Jestem bardzo ciekawa, jak zapatrujecie się na moją listę i czy także macie kosmetyki, które wolicie omijać z daleka?

pozdrawiam Karolina!

Komentarze