Krok I: BIELENDA ARGAN CLEANSING FACE OIL
Czyli uszlachetniony olejek arganowy, zawierający tak jak cała seria kwas hialuronowy zamknięty w estetycznej plastikowej butelce z pompką. Aplikator wylewa taką ilość produktu jaką potrzeba by wysmarować całą twarz. Jest to jednak olejek, więc łatwo aby coś przelało nam się przez palce, ma też to wpływ na średnią wydajność produktu. Trzeba także uważać by dokładnie zamykać i zabezpieczać produkt w trakcie przewodzenia lub aby stał w pionie: już po otwarciu, moja butelka przewrócił się podczas zdjęć na kanapę i niestety miałam tłusta plamę, którą musiałam zmywać kilkukrotnie ;/ Oczyszczający olejek jak sugeruje nazwa to produkt o oleiste, tłustej konsystencji, mimo to (ku mojemu zaskoczeniu) nie otłuszcza skóry, nie okleja i w rezultacie dobrze się zmywa. Ja stosuje go na skórę wstępnie oczyszczoną płynem micelarnym i zmywam wodą, po czym stosuje tonik (choć w zamyśle samodzielnie oczyszcza skórę, sprawdzałam robi to dokładnie - u mnie to chyba kwestia przyzwyczajenia do płynu micelarnego); sam olejek zmywa makijaż dość dokładnie, choć nie należy stosować go w zbyt bliskich okolicach oczu, gdyż może je zamglić. Podczas kontaktu z wodą olejek zmienia się w delikatną mleczna piankę, którą można wmasować w skórę, a potem zmyć, dla uzyskania jak najlepszych efektów Produkt mnie nie uczulił, na razie też nie zapchał (pisze na razie, gdyż wiele z Was zwracało mi uwagę na pierwszeństwo Parafiny w składzie), przez co podchodzę dość chłodno do oceny, po za tym składniki które zawiera są całkiem przyjemne :) Olejek oprócz oczyszczania cery, ma właściwości odświeżające i pielęgnujące. Ma nawilżać, chronić sprężystość i jędrność skóry. Podsumowując produkt nie zrobił "krzywdy" mojej cerze, dobrze zmywa makijaż, należy jednak liczyć się, że nie jest najbardziej wydajny, jednak wszystko wynika z bardzo płynnej konsystencji i jest dość do przewidzenia; stosuję go od ponad tygodnia codziennie - pierwsze wrażenia pozytywne z pewna dozą nieufności przez zawartość parafiny.
Pojemność 140ml, cena ok 30zł, ważny 3 miesiące od otwarcia
Krok II: BIELENDA KREM ARGAN + MAKADAMIA + MARULA
Krem zamknięty jest w solidnym szklanym słoiczku z plastikową nakrętką, ma intensywny zapach, dla mnie perfumowany, ale może to zapachy połączonych składników, które skutecznie oszukują mój nos? Krem ma biały kolor, choć nie ma to znaczenia (wspomniałam o tym dla tego, że ostatnio używałam produktu zabarwionego na żółto ;)), najważniejsze krem ma bardzo lekką konsystencję i czuć w niej dużą zawartość wody. Jest lekki, delikatny i dobrze się wchłania i zostawia skórę gładszą w dotyku po nałożeniu i wsiąknięciu, ale jej nie obkleja; także nadaję się pod makijaż. Przeznaczony jest do stosowania na dzień i na noc, ja w nocnej wersji łączę go z olejkiem ( opisanym poniżej przeze mnie jako 3 krok w zestawie), aby wzmocnić efekt nawilżenia i pielęgnacji. Krem na pewno nawilża i utrzymuje poziom nawodnienia; ponadto ma docierać do głębszych warstw skóry (czy tak jest za wcześnie jeszcze oceniać). Regularne stosowanie ma sprzyjać poprawie jakości naskórka, jego regeneracji i odbudowie. Mi krem ten przypadł bardzo do gustu i jest moim ulubieńcem w tym zestawie. Skóra po zastosowaniu jest nawilżona, gładka, przyjemna; a efekt utrzymuje się cały czas podczas regularnego stosowania.
Pojemność 50ml, cena ok 22zł, ważny 6 miesięcy od otwarcia
Krok III: BIELENDA ARGAN FACE OIL
Jeśli czytacie mojego bloga, to zapewne wicie, że gdy na rynku pojawiły się eliksiry Bielendy, kupiłam ten do walki z niedoskonałościami, który niestety nie dobrałam go zbyt roztropnie do swojej cery, a kupiłam raczej ze względu na zalew pozytywnych opinii, co skończyło się dla mnie wysypem niedoskonałości, których zwykle nie mam. Tym razem wszystko jest dobrane dobrze, produkt ma nawilżać, a ja nieśmiało stawiam z nim pierwsze kroki. Stosuje go jednak jako wzmocnienie działania kremu na noc, czyli dołączam kilka kropel do nałożonego na rękę kremu, mieszam i całość wsmarowuje w moja buzię. Dzięki temu rano mam silnie nawilżoną i gładką w dotyku cerę. Na razie zaryzykowałam raz by nałożyć go osobno i prawdopodobnie będę robić to raz w tygodniu na noc jako kurację dodatkową; po pierwsze w ramach ostrożności, a po drugie, gdyż nie lubię efektu jaki olejek zostawi na skórze przez pierwsze kilka minut (oczywiście tyczy się to wszystkich oleistych produktów do twarzy), choć nie jest to jakieś wielkie obklejenie skóry i po chwili olejek się wchłania to nie jest to dla mnie komfortowe, jak to się mawia co kto lubi. W odróżnieniu od olejku oczyszczającego (wspomnianego wcześniej jako krok I), tu mamy do czynienia z klasycznym oleistym serum, które wchłania się stopniowo i wolno, zostawia skórę świecącą - to nic nadzwyczajnego, tak właśnie działają olejki, ja jednak po prostu wolę dodać odrobinę do kremu, a wtedy jestem bardzo zadowolona z jego działania. Olejek jest wydajny wystarczy kropla by okryć spory fragment cery, należy stosować bardo rozsądnie. Można nakładać je także na szyję i dekolt, gdyż oprócz nawilżenia i utrzymania poziomu nawodnienia, ma zapobiegać powstawaniu zmarszczek i przynosić ulgę suchej skórze. Jak cała seria dba o wygładzenie, wzmocnienie i regeneracje naskórka. Polecam osobą które maja bardzo suchą skórę, poszarzałą i ściągniętą, olejek na pewno im pomoże :)
Pojemność 15ml, cena ok 26zł, ważny rzez 3 miesiące od otwarcia
Podsumowując pierwsze wrażenia o całej serii: najbardziej nieufnie podchodzę do olejku oczyszczającego przez zawartość parafiny, która raz mi szkodzi, raz nie - choć zachowuję rezerwę nie przekreślam w stu procentach produktów ja zawierających i ten olejek też ma u mnie szansę, szczególnie że na razie się sprawdził. Najbardziej zadowolona jestem z kremu - świetna konsystencja, wchłanianie i uczucie które pozostawia, naprawdę mnie przekonują, a szczerze mówiąc od kilku lat nie stosowałam produktów drogeryjnych do twarzy, wiec to podwójne zaskoczenie! Olejek jest świetnym uzupełnieniem kremu. Oczywiście, gdy dokładnie przyjrzę się serii na blogu pojawią się recenzje wszystkich produktów i wtedy rozłożę je na części pierwsze. Zależało mi jednak by podzielić się z Wami pierwszym wrażeniem, to zawsze daje duże pole do popisu i porównania opinii, a także sprawdzenia czy pokrywa się długotrwałym działaniem kosmetyków. Na razie jestem zadowolona z Aganowego trio Marki Bielenda z kwasem hialuronowym, jeśli stosowałyście któryś z produktów lub cała serie koniecznie dajcie znać jakie macie spostrzeżenia, to ważne nie tylko dla mnie, le i innych odwiedzających, by móc porównać działanie na różnych cerach :)
pozdrawiam Karolina!
Raczej się nie skuszę ze względu na parafinę :( u mnie najlepiej się sprawdzają "czyste" olejki zmieszane z półproduktami :D chociaż czasami wyskoczą jakieś niespodzianki w końcu mam cere mieszaną a z nią ciężko bywa :D
OdpowiedzUsuńParafina jest tylko w olejku, a krem naprawdę jest fajny. Cera mieszana potrzebuje oczywiście innych składników i innego zestawu, ten raczej wzmagał by przetłuszczanie, pozdrawiam :)
UsuńOlejek do mycia twarzy bardzo się u mnie nie sprawdził. Poza tym niewydajny strasznie.
OdpowiedzUsuńZ wydajnością się zgodzę, niestety szybko znika (nawet jeśli tak jak ja stosuje się go tylko na noc), długo go używałaś?
UsuńW sumie to nawet nie wiem, jakieś dwa tygodnie i prawie nie było po nim śladu. I ten okropny zapach. Spodziewałam się czegoś innego.
UsuńNie miałam nigdy tych kosmetyków, ale olejek do twarzy mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńMoże warto ulec ciekawości?
UsuńNiestety zestaw nie dla mnie, chociaż serum mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńSerum są w kilku wersjach, może akurat jakąś byś dopasowała do swoich potrzeb :)
UsuńKrem lubię, ale ten płyn do mycia tragedia.
OdpowiedzUsuńJa go aż tak tragicznie nie oceniam, ale to kwestia gustu, pewne jednak jest to że oczyszcza; a krem faktycznie fajny :)
UsuńJa to trio polubiłam, tan malec z pipetą cudo :)
OdpowiedzUsuńDla mnie numerem jeden jest krem, hoc na noc bez kilku kropli serum sobie go nie wyobrażam :)
UsuńZastanawiałam się kiedyś nad zakupem olejku do oczyszczania ale gdy zobaczyłam parafinę w składzie to zrezygnowałam, w końcu chcę ją oczyszczać a nie obklejać dodatkowo ;)
OdpowiedzUsuńWszystkiemu winna parafina ;(
UsuńMiałam olejek do mycia twarzy i mnie zawiódł, a Bielende uwielbiam. Krem mnie ciekawi, a olejek do twarzy miała ale z serii sebum, spisywał się świetnie.
OdpowiedzUsuńMnie właśnie serum z serii Sebum okropnie zapchało :( tu natomiast puki co nic złego się nie wydarzyło, wszystko zależy od cery :)
Usuńciekawa jestem tego serum
OdpowiedzUsuńProponuję sprawdzić :)
UsuńOlejowa nie jestem, a nie bardzo lubię się z arganem ;(
OdpowiedzUsuńCzyli jesteśmy tym samym typem ;p Ale tu na razie nie narzekam ;p
UsuńChciałam kupić ten olejek,a le właśnie przez parafinę byłam zmuszona z tego pomysłu zrezygnować :) Ciekawe jak sprawdziłby się u mnie krem - nie wiem, czy nie byłby za ciężki dla mojej skłonnej do wyprysków skóry.
OdpowiedzUsuńKrem jest lekki w formule, szybko się wchłania, czuć dużą ilość wody - szczerze mówiąc nie sądzę, ale to oczywiście tylko "na moje wydaje mi się", a w praktyce możesz mieć rację :) Jak się nie sprawdzi to nigdy nie wiadomo ;p
UsuńTak, tak, tak! :)
OdpowiedzUsuńchciałabym wypróbować w końcu olejek do mycia, ale do tych z Bielendy jestem zniechęcona
OdpowiedzUsuńa co chodzi ci po głowie? :) ja gdzieś tam z tyłu głowy mam olejek Evree do demakijażu
UsuńJeśli dobrze kojarzę, to moja siostra chwaliła sobie ten lub podobny krem z tej serii ;)
OdpowiedzUsuńKrem okazał się dobry, polecam!
UsuńSerum i krem chętnie wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńPolecam!
Usuńmiałam olejek z tej serii i bardzo mi pasował ;)
OdpowiedzUsuńDobrze słyszeć, że nie wszyscy są na nie :)
UsuńJak na razie się nie skusiłam, czekam na twoje dalsze wrażenia;)
OdpowiedzUsuńNa pewno zdam relacje, tak szybko jak tylko wszystko wybadam :)
Usuńnie używałam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę miłego weekendu :)
Anru,
;)
Usuń