Lovely, Lights On Me (Wypiekany puder rozświetlający) #recenzja

Wszystkie światła na mnie, bo będę opowiadać o wypikanym pudrze rozświetlającym "Lights on me" od Lovely. Zacznę od tego, że mimo iż puder jest w badziewnym i tandetnym opakowaniu, to sam w sobie jest piękny! To znaczy na pierwszy rzut oka produkt jest śliczny i bardzo przyciąga wzrok, na tyle, żeby go kupić! (Ja kupiłam ;p). Czy można wiec uznać, że nazwa jest dobrana idealnie, bo faktycznie stojąc przy szafie Lovely, bardzo rzuca się w oczy i chce się go mieć! Myślę, że tak! Niestety jednak tu przysłowie nie wszystko złoto co się świeci, definiuje cały produkt. 


Po pierwsze nie wiem jak tak ładny puder można zamknąć w tak kiepskim opakowaniu, górna klapka jest niestabilna, lata i tylko odliczam dni, aż się połamie; przy upadku na pewno też nie ochroni pudru bo i jak? Skoro sama wypadnie pierwsza? ;p  Nazwa i napisy na niej - ścierają się prawie od razu, jeśli ktoś używa pudru codziennie, to pewnie już dawno ich nie ma. Przypadł mi za to do gustu tył, nie przeszkadza mi nawet to "złoto" na denku; podejrzewam nawet, że gdyby nie ta góra, to by mi się podobało ;p Tak jak podoba mi się etykieta, na której mamy ściągę/rysunek gdzie najlepiej nakładać rozswietlacz, by spełniał swoje zadanie.

Ale najważniejsza jest zawartość, i to o niej trzeba mówić najwięcej. Tak jak pisałam przyciąga uwagę, te kolorowe "maziaje" mają coś w sobie i już. Niestety po przeniesieniu ich na pędzel, a potem twarz możemy się niezłe zdziwić, gdyż przy aplikacji pędzlem nie nałożymy na buzię nic po za brokatem, świecące drobinki są wszędzie, a o efekcie tafli możemy zapomnieć używając tego produktu. Puder w dużej ilości nabrany na palec wygląda świetnie, wiec o co chodzi? Nie wiem, nie rozumiem. Zaczęłam wiec aplikować go palcem na kości policzkowe i o dziwo w ten sposób uzyskać można efekt bardzo zadowalający, niestety trzeba sobie przy tym pobrudzić palce. Do tego dochodzi dość słaba trwałość, u mnie zaczął znikać po 3-4 godzinach. Produkt się osypuje i niestety łatwo osadza na ubraniach. I dla mnie najgorsze ma nieprzyjemny, dość specyficzny zapach, na szczęście nie utrzymuje się on i nie jest zbytnio intensywny. Za 12g produktu (dużo!) ważnego przez 12 miesięcy, zapłacimy ok 15zł. Ma też brata który jest różem i kuzyna bronzer ^^

Jak zawsze na końcu stawiam pytanie czy warto? Produkt ślicznieprezentuje się w opakowaniu i jeśli kupujemy oczami, to na pewno go nie przeoczymy, działanie jednak w dużej mierze większość rozczaruje. Jestem przekonana, że znajdzie swoje fanki, ale zapewne też grono przeciwniczek. Sposób aplikacji bardzo utrudnia, poznanie jego zalet. Szkoda, bo tak bardzo mi się podobał. Sporadycznie po niego sięgam i będę nadal, ostatnio nawet co raz częściej. Nie jest to jednak ideał  niestety daleko u do niego.
pozdrawiam Weemini!

 ↓↓ OBSERWUJ BLOGA, JEŚLI CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO Z POSTAMI ↓↓

Komentarze

  1. Fakt, w opakowaniu wygląda pięknie. Ja mam jego kuzyna, bronzer - ale ma strasznie ciepły odcień i masę drobinek, robi pomarańczową plamę :( Zużywam za to jako cień do powiek.

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda, że tylko w opakowaniu wygląda ślicznie, ja ostatnio sięgam po rozświetlacz z MUR :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzadko używam pudrów rozświetlajacych ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wygląda ślicznie, szkoda, że tak kiepsko się spisuje...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zobaczyłam zdjęcie, pomyślałam, że może będzie to pierwszy produkt, który przekona mnie do Lovely... Ale po Twojej opinii raczej tak nie będzie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiele dobrego mogę o nich powiedzieć, ale... Nie przekreślaj ich zupełnie! Mam w planie recenzje ich zupełnie innego rozświetlacza i tamten jest super! Zaręczam za niego nogą, ręką - wszystkim^^ Do tego stopnia się sprawdził, że zastąpił mi May-Lou The Balm :)

      Usuń
  6. ta mozaika wygląda naprawdę rewelacyjnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ładnie się prezentuje :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na pierwszy rzut oka fajnie wygląda ten puder.
    Wydaje mi się, że widziałam coś podobnego od makeup revolution, ale mogę się mylić.
    W każdym razie coś takiego warto mieć w kosmetyczce. Nawet po to, żeby użyć sporadycznie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Sciaga z tylu jest fajnym pomyslem ;)

    Pozdrawiam!
    http://dookola-swiata-w-jeden-dzien.blogspot.ch/

    OdpowiedzUsuń
  10. Wygląda pięknie! Szkoda, że z jakością gorzej...

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny trzeba tylko nakładać palcami

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz