Korres, Wild Rose 24 - Hour Moisturizing & Brightening Cream (Nawilżający i rozjaśniający krem z dzikiej róży)



To nie pierwszy raz, gdy na moim blogu szerzej będę wypowiadać się o produkcie marki Korres. W zeszłym roku stałam się posiadaczką podkładu tej firmy (więcej o nim tutaj), zobaczyłam go na YT i mnie oczarował. Rzeczywistość jednak okazała się mniej kolorowa. Na fali jednak własnego zachwytu Korresem; a właściwie naturalnym składem ich produktów i opakowaniami; zdecydowałam się w tym roku wypróbować oferty pielęgnacyjnej, która podobno jest o niebo lepsza niż kolorówka. Na mojej Wish Liscie umieściłam dwa produkty Korresa (lista do przejrzenia tutaj); biorąc pod uwagę potrzeby mojej cery zdecydowałam się na kosmetyki z linii WILD ROSE - czyli na prezentowany dziś krem, oraz krem pod oczy z tej samej serii z dziką różą (który kupiłam w marcu i recenzja trafi tu wkrótce). 
Krem kupiłam na początku stycznia i ostatni raz użyłam 2 kwietnia br. jego wydajność, oceniam więc na bardzo dobrą. Stosowałam go jako krem na dzień i na noc, wiec 3 miesiące w tym przypadku to naprawdę długo. Sam krem ważny jest 6 miesięcy, czyli gdybym stosowała go wyłącznie jako krem dzienny licząc moją miarą wystarczył by na przewidziany czas, co jest moim zdaniem bardzo dobrym rozwiązaniem. 

Głównym zadaniem produktu jest nawilżenie i rozświetlenie. Po krem sięgnęłam, tuż po alergii, gdy moja cera była bardzo odwodniona, krem przywrócił balans skóry i już w kilka dni od rozpoczęcia stosowania (wspomagany Wodą Termalną UriageTonikiem Do Cery Suchej i wrażliwej z Filomed), cera odzyskała poziom odpowiedniego nawilżenia, a za kolejne była już w stanie z przed alergii. Podsumowując w moim przypadku krem się sprawdził. Olbrzymim atutem było rozświetlenie cery, która w słońcu błyszczała, nie był to blask tłustej skóry, a świeżej i odżywionej; dzięki temu wyglądała na wypoczętą i była niezwykle gładka. Konsystencja nietypowa, bardzo wodna i delikatna, niby lekka, a jednak zostawał filtr, co mi akurat zimą zupełnie nie przeszkadzało, bo tworzyło dodatkową barierę ochroną; choć rozumiem, że nie każdemu efekt ten przypadnie do gustu. Nie była to jednak typowa lepka warstwa jak w bardzo tłustych, ciężkich kremach, wchłanianie więc było dobre, jednak nie całkowite.  Z takim stanem konsystencji spotkałam się chyba po raz pierwszy. Krem zniwelował moje wszystkie suche skórki wokół nosa. Nie powodował zapychania, nie wzmagał powstawiania niedoskonałości, a także nie uczulał. Nie zmniejszał porów, ale nie ma takich właściwości.  Faktor 6, jest moim zdaniem za mały, jednak jest to krem na dzień i 20 była by tu absolutnym minimum. Krem ślicznie pachniał, zapach nie utrzymywał się dług, więc nie był męczący; choć bardzo charakterystyczny. Opakowanie to klasyczny szklany słoiczek, zabezpieczony bardzo lekkim przykryciem z plastiku (nie mówię o  zakrętce), które jednak nie zabezpieczało od zanieczyszczeń i przyklejało się do denka zakrętki, tak, ze trudno było go używać.

Podsumowując - to dobry krem, dobrze nawilżający, lekko natłuszczający; mający jednak cięższa konsystencje, i nie wchłaniającą się do końca, co nie wszystkim będzie odpowiadać. Stąd może faktycznie lepiej sięgać po niego na noc, lub zimą, choć przeznaczenie to krem na dzień. Cena regularna to 139, dostępność wyłącznie w Sephorach. Krem bardzo wydajny. Osobiście podbił moje serce tym, że zniwelował wszelkie suche skórki, oraz zapachem. Chętnie kiedyś sięgnę po niego znowu.

A jakie Wy macie doświadczenia z firmą Korres? I czy znacie dobry krem nawilżający, godny polecenia? 




 ↓↓ OBSERWUJ BLOGA, JEŚLI CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO Z POSTAMI ↓↓

Komentarze

  1. Nie lubię niestety ciężkiej konsystencji :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Krem bardzo ciekawy, też miałam ten podkład korres i u mnie też się nie sprawdził Przy mojej tłustej cerze :-S

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie miałam jeszcze niczego z Korres. Ale chętnie wypróbowałabym.

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam sporo produktów Korres, w większości mi służą. Ten krem tez miałam, chociaż szału nie było to był ok. Krem pod oczy testowalam w probkach, ale on sie u mnie nie sprawdził, bardzo mi po nim łzawily oczy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam próbkę tego kremu, chyba czas najwyższy ją 'napocząć' :) Ciekawi mnie, czy po jej zużyciu zauważę jakiekolwiek efekty ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na zimę byłby dla mnie w sam raz :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wyglada ciekawie ;) I pewnie bym na noc używała :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz