Makijaż codzienny: WYRÓWNANIE KOLORU I KONTUROWANIE

Często piszę o kosmetykach do pielęgnacji i makijażu, zwykle w formie recenzji; wszystko to produkty dopasowane do moich potrzeb - o tym jaki mam typ cery możecie przeczytać w przedmowie (znajdziecie ją tu); jednak nigdy nie pisałam jeszcze o moim codziennym makijażu i tym co składa się na niego w całości. Te z Was, które śledzą mnie również na FB, lub Instagramie; widziały zapewne zakupy, które zrobiłam podczas promocji w HEBE. Własnie weszłam w fazę testów nowych produktów i "dopasowania się", czyli znalezienia połączenia idealnego, trochę to jeszcze potrwa, nim więc przejdę na nowe, chciałabym opowiedzieć trochę o "starym". 


Na co dzień maluje się dość klasycznie: wyrównanie kolorytu, konturowanie i makijaż oka składający się z kresek i tuszu do rzęs, oraz makijażu brwi, wszystko zazwyczaj takie same. Jedyna zmienną są usta i to one zmienną mój codzienny look, dopasowuje je zazwyczaj do ubioru, choć czasem też do swojego nastroju :) Produkty o których dziś powiem są Wam w większości świetnie znane z recenzji na blogu. Mam jednak nadzieje, że krótka forma podsumowująca z opisem etapów mojego codziennego makijażu, zainteresuje niektórych, dziś zapraszam na kilka słów o podkładzie, korektorach, pudrze i bronzerze, oraz rozświetlaczu, czyli wszystkiemu co składa się na wyrównanie koloru i konturowaniu, czyli jest podstawą mojego makijażu.

Krok pierwszy: wyrównanie koloru i konturowanie twarzy


Podkład
Zawsze nałożony na krem! Podkład nakładam obecnie ręką, ze względu na konsystencję; wklepuję go dość długo, aby uzyskać jak najbardziej naturalny efekt i dobre krycie, przez co na nosie wklepuje zwykle dwie warstwy. Wiem, że pędzlem, lub gąbką osiąga się trwalsze efekty, niestety konsystencja mojego podkładu nie współgra z posiadanymi przez mnie akcesoriami. 
Obecnie używam: Korres, Pomegranate Foudation (Matujący podkład z wyciągiem z granatu)
Recenzja: KLIK

Korektor
A właściwie korektory: Delia o bardzo żółtym odcieniu na dni, w których moje cienie pod oczami są bardzo ciemne - jest to mocno kryjący i ciężki korektor; ale w przypadku mocnego zasinienia sprawdza się. Maybeline, ma lżejsze krycie, używam go w te "lepsze dni" i do zakrycia ewentualnych "niespodzianek", choć to u mnie prawdziwa rzadkość. Oba nakładam pędzelkami, najczęściej używam pędzelka Essence płaskiego, który przeznaczony jest do nakładania cieni na powiekę, ja jednak wolę go jako pędzelek do korektora. 
Obecnie używam: 
Delia, Mineral Velvet Skin, Korektor do twarzy żółty
Maybelline, Affinitone, Concealer //Recenzja Maybeline: KLIK

Puder
W tym przypadku, także używam dwóch produktów pod oczy na korektor nakładam Inglot, HD Sculpting Powder: 503, a na resztę twarzy recenzowany ostatnio: MAC, Mineralize, Skinfinish. Uwielbię Inglota! Sprawdza się perfekcyjnie i dodaje blasku, dzięki czemu nie wyglądam na zmęczoną, stapia się i jest niewidoczny, a trwały. Jeśli chodzi o Mac'a, to cóż tu nie jest tak różowo, używam go głównie ze względu na kwotę jaką na niego wydałam, na pewno pójdzie w odstawkę, aż do lata na rzecz jednego z dwóch nowych pudrów. Oba produkty nakładam pędzlami, 503 za pomocą Hakuro H13; Mac'a przy użyciu Zoeva 126.
Obecnie Używam:
-pod oczy: Inglot, HD Sculpting Powder: 503 // recenzja KLIK
- na całą buzię: MAC, Mineralize, Skinfinish // recenzja KLIK


Konturowanie
Na co dzień nie używam róży; zwykle wystarcza mi bronzer i gdy wyglądam na zmęczoną dodaję rozświetlać na szczyty kości policzkowych. Używam zimnego odcienia bronzera z Inglota, numer 505, również jest to system freedom; rozświetlacz to chyba najbardziej popularny produkt i najczęściej omawiany na blogach i YT, czyli "Mary-Lou", oba produkty bardzo lubię, są trwałe i sprawdzają się przy różnych produktach "pod spodem", oba łączy też wydajność (Mary jest że mną już 2 lata, a ledwie dotknęłam dna!). Puki co nie planuję ich zastąpić :) Bronzer nakładam Zoevą 127, a rozświetlasz różowym ściętym pedlem z Essence :)  
Obecnie używam:
- bronzer: Inglot, HD Sculpting Powder: 505 // recenzja KLIK
- rozświetlacz: The Balm, Mary-Lou-manizer // recenzja KLIK

Na tym kończy się pierwszy etap mojego makijażu, w kolejnym wpisie odnajdziecie drugi etap, którym jest makijaż oczu i brwi.

 ↓↓ OBSERWUJ BLOGA, JEŚLI CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO Z POSTAMI ↓↓

Komentarze

  1. Mery Lou mnie kusiła, ale w końcu padło na Soft & Gentle :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mary Lou jest na mojej wish liście :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne kosmetyki :) też bym takie chciała

    OdpowiedzUsuń
  4. Żadnego z tych produktów nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też jestem na etapie testowania. Ostatnio podkłady, które dotychczas używałam nie zadowalają mnie.
    Póki co szukam jakiegoś nie drogiego (w granicach do 30 zł) podkładu, który nie zostawia po sobie śladu na wszystkim gdzie tylko przyłożę twarz. Opornie to idzie. Ogólnie podobnego zestawu używam. Oprócz korektora bo aktualnie mi się skończył i jakoś nie czuję potrzeby zakupu, aczkolwiek rozglądam się i czytam recenzje:) Czekam na drugi etap:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tego zestawu mam tylko Mary, ale na puder do konturowania z Inglota czaje się od jakiegoś czasu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco polecam Inglotowski zestaw nie widzę różnicy miedzy nim a np Smashboxem, oprócz oczywiście tej w cenie!

      Usuń
  7. Szkoda, że efektu nie pokazałaś na buźce, bo chętnie bym go zobaczyła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały czas mam lekkie opory przed pozowaniem na bloga :)

      Usuń
  8. Nie używam bronzera bo nie umiem nakładać go tak, żeby nie było ciemnych "placków". ale za to lubię róże w odcieniach brzoskwini.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja mam zupełnie tak samo z nakładaniem jeśli chodzi właśnie o róze!

      Usuń
  9. mary mi jakoś nie podpasowała chyba mam za ciemna karnację do niej :(

    OdpowiedzUsuń
  10. fajny post :) niestety nie znam tych produktów :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawi mnie podkład, zaraz czytam recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawe produkty w makijażu dziennym - widzę tutaj moje kolory :) odnalazłabym sie wśród takich perełek :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja cały czas szukam swojej idealnej kolorówki, ciągle coś mi nie pasuje. Zaciekawił mnie ten puder z Inglot

    OdpowiedzUsuń
  14. nie wiedziałam, że pod oczy należy używać innego pudru niż na buzię :) i proszę znów jestem mądrzejsza :D


    http://jzabawa11.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja podkładu używam tylko zimą, nie lubię mieć go na buzi ;) za to lubię podkreślić oczy :)

    OdpowiedzUsuń
  16. mój codzienny makijaż jest nawet skromniejszy, często nie mam czasu na konturowanie tylko na podkład puder i brwi. Ale tak jest rzadko :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedyś nie używałam kremu pod podkład. Na szczęście już to zmieniłam i teraz nie wyobrazam sobie by najpierw nie nalożyć kremu, a później podkładu :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz