Inglot HD Sculpting Powder 503 & 505 / recenzja

Niekwestionowanym faworytem ostatnich kilku miesięcy jest dla mnie zestaw do modelowania/konkurowania twarzy pochodzący z serii Freedom System od Inglot. Marka daje możliwość wyboru rożnych kolorów do konkurowania w tym pudru rozświetlającego i  rożnych odcieni brązu, w systemie dostępne są także róże w tym samym kształcie; a także cienie i pudry wykańczające. Mój zestaw składa się własnie z rozświetlacza nr 503 i bronzera 505, czyli zimnego brązowego odcienia (jednak nie najzimniejszego w serii). Obecnie seria HD rozrosła się do 12 kolorów; gdy ja wybierałam swoje oferowała ich 5.


Rozświetlacz to matowy bardzo jasny puder, wpadających w brzoskwiniowy odcień, nadaje się idealnie do rozjaśniania okolic pod oczami. Jest mniej wydajny niż bronzer, możliwe też, że wykorzystuje go więcej niż drugiego produktu z mojego zestawu. Używany od lipca (nie codziennie) w połowie października sięgnął dna. Produkt jest trwały, utrzymuje się do 8godzin, ściera równomiernie. Łatwy w  aplikacji, nie robi plam. Konsystencje ma zbitą, a sam puder jest drobno zmielony, dobrze stapia się z podkładem, nie podkreśla skórek, czy włosków. Osypuje sie przy nabieraniu na pędzel, nie w trakcie aplikacji. Jedyna niedogodnością jest to, iż jest bardzo pylący. Oczywiście można zastąpić go zwykłym bardzo jasnym pudrem w kamieniu, jednak ten produkt jest bardzo dobry i nie należy traktować go wyłącznie jako chwyt marketingowy.


Bronzer w odcieniu 505 idealnie pasuje do moich upodobań; kolor nie ma pomarańczowych tonów, ale także nie wpada w fioletowe, co podbiłoby ziemistość mojej cery. Jest matowy, nie posiada indorek; idealny produkt do konturowania. Aplikacja jak w przypadku rozświetlacza jest prosta. Bronzer oczywiście, wymaga większej precyzji i zaangażowania, jednak nakłada się równomiernie, nie robi plam, ściera się bardzo delikatnie w przypadku dużej wilgotności (czynniki atmosferyczne wpływają na trwałość pudrów, ale tak dzieję się z większością kosmetyków nie wodoodpornych). Konsystencja także jest podobna: delikatna, zbita i drobno zmielona; co również wzmaga pylenie przy nabieraniu na pędzel, w trakcie aplikacji jednak nie osypuje się. Po aplikacji produkt utrzymuje się długo, moim zdaniem jest trwalszy niż rozświetlacz; utrzymuje się do zmycia makijażu. W ten sam sposób reaguje z różnymi podkładami, pudrami i pędzlami, co bardzo sobie cenie, gdyż wiem, że jest niezawodny bez względu na "okoliczności". W okresie wczesnojesiennym zachowywał się tak samo jak latem; liczę że także dobrze wypadnie zimą. Zużycie w moim przypadku jest nie wielkie, wydrążam środek środku. Nie sięgnął jeszcze dna, boki są pełne - używam obu pudrów od lipca.




Cena 29,99 za wkład; plus ewentualna paleta dla początkujących w przygodzie z Inglotowym systemem Freedom (ceny palet zaczynają sie od 20zł); jest to średnia cena, w porównaniu z wydajnością i jakością, jednak całkiem racjonalna. Produkty nie uczulają, nie zapychają, nie zauważyłam też by powodowały wysyp niedoskonałości. Pudry zawładnęły moim sercem, na razie nie mam zamiaru szukać innych produktów tego typu i gdy się skończą na pewno sięgnę po kolejne. Jedyną uwagę mogę mieć do palet w których możemy je przechowywać. Są dostępne w kilku wariantach wielkościowych, osobiście wybrałam poczwórną, ze względu, iż chciałabym poszerzyć moją kolekcje o róż i 2 matowe pomadki (wszystko w "czwórkę" zmieści się bez problemu i było by świetna paletą wyjazdową, oraz bardzo podręcznym codziennym zestawem). Niestety, już przy pierwszym przewozie pudrów w palecie, podkreślę, że dobrze zabezpieczonych w walizce, nie latających po całej torbie, a ukrytych w kosmetyczce na dnie, by się nie przesuwały; rozświetlacz, który miał środek już "wydrążony", rozłamał mi się na kawałki.  Kilkakrotnie także przy otwieraniu palety, zahaczyłam paznokciem o pudry lub nawet samym magnesem, gdyż zwykle ciężko rozłączyć pokrywkę, z dnem palety, co oczywiście wpływa na rozkruszanie się produktów. Także jedynym minusem jest tu paleta.


Komentarze

  1. Bardzo ładne kolory takie nude ♥ Z inglota nie miałam chętna jestem wypróbować , cena dość przystępna : *

    Chciałam zaprosić cię na mój nowy blog : http://spelniaj-twoje-marzenia.blogspot.com/ Jeżeli mnie nie pamiętasz byłam stąd : http://spelniaj-swoje-marzenia.blogspot.com/ : )
    Pozdrawiam ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawa renenzja :) bronzer wyglada na świetnie, ma piękny odcień :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam instruktaż Ci jak ,,skleić " taki produkt, na pewno znajdziesz w sieci, muszę obmacać w końcu te produkty bo wiele osób jest zachwyconych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam sposób na "spirytus", jednak boje się, ze zmieni skuteczność produktu, bo niestety tak zadział, gdy sklejałam puder z hean ;/

      Usuń
  4. Uwielbiam takie kolory :)
    whitepulery.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. BARDZO FAJNY DELIKATNY BRONZER ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam tą firmę :) Bardzo dobrze opisane. Nie mam do czego się przyczepić

    OdpowiedzUsuń
  7. Ogólnie kusi mnie ta marka :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam ochotę na cienie inglota :)

    OdpowiedzUsuń
  9. co powiesz na wspólną obserwacje? zaobserwuj i napisz u mnie w komentarzu na pewno sie odwdziecze!
    http://hepimiau.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń
  10. Naprawdę świetne, aż na dniach muszę się przejść do Inglota i znaleźć co nieco :)

    Zapraszam Cię serdecznie na mój nowy post :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zostaję u Ciebie :) dzięki za odwiedzinki u mnie. Kuszą mnie te produkty...

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozświetlacza nigdy nie używałam, więc ciężko mi się wypowiedzieć, ale jeśli o mnie chodzi to plus dla bronera za brak pomarańczowego tonu :)

    OdpowiedzUsuń
  13. O ! Moi ulubieńcy od konturowania !:) Zamiast 505 posiadam 504, idealny dla jasnej karnacji :) Szkoda,że Ci się to cudeńko rozpadło :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie miałam nigdy go :) Obserwuję :P :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Odcień bronzera jest znakomity nawet ładniejszy od mojego z The Balm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam The Balm, miałam Hoola i mimo, ze to też podobno pudry bez pomarańczowego pigmentu, to wydawały mi się za cieple; ten jest na pewno chłodniejszy niż one :)

      Usuń
  16. Skusiłabym się na rozświetlacz;)

    OdpowiedzUsuń
  17. brązer jest z tego wszystkiego najlepszy, skuszę się na niego kiedyś:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie pierwszy raz ten zestaw mi wpada w oko. Szczególnie bronzer wydaje się być dla mnie :). Szkoda że rozświetlacz się rozpadł.

    OdpowiedzUsuń
  19. planuję kupić ten bronzer bo kolor bardzo mi się podoba! :)
    czas wymienić już Honolulu marki W7 :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Bronzer jest naprawdę piękny, bo ma dość chłodny odcień, idealny do mojej bladej cery :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Kupiłam 505 razem z malutką paletką kwadratową, taką na kontur i jeden róż. Jestem super zadowolona z tego "bronzera". Myslałam, że Honolulu z W7 zostanie ze mną na zawsze, ale nie dorasta do pięt inglotowskiemu pudrowi :)

    OdpowiedzUsuń
  22. paletki z inglota otwiera się dziecinnie prosto - nie trzeba zahaczać paznokciem o nic etc. wystarczy przesunąć wieko na lewo czy prawo i magnesy nie trzymają. w żadnym wypadku nie należy walczyć z wiekiem i na siłę rozdzielać ciągnąc do góry, bo to zawsze będzei porażka :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz