Rimmel Wake Me Up / recenzja

Kontynuując poszukiwania idealnego letniego podkładu dziś opowiem Wam o "Rimmel, Wake Me Up", czyli bardzo popularnym podkładzie rozświetlającym, który moim zdaniem miał jedną z lepszych kampanii reklamowych na polskim rynku :) Produkt ma już wierne grono fanek, które tak samo jak producent głoszą, że pobudza cerę i sprawia, że promienieje blaskiem, warto więc może sobie o nim przypomnieć.

Moja buzia była ostatnio poszarzała; byłam często niewyspana i niestety wszystko to uwydatniało się przy makijażu, dlatego ten produkt wydał się idealny dla mnie. Niestety nie doczytałam, że lepiej sprawdza się na skórze suchej, niż mieszanej i sama nie wiem czy teraz mam prawo teraz do jakiegokolwiek niezadowolenia. Faktem niestety jednak jest krótkotrwałość podkładu; na mojej cerze utrzymywał się maksymalnie do 4godzin(nawet utrwalony pudrem), a to dla mnie troszeczkę mało, nawet w letnie dni, jednak schodził dość równomiernie, przez co nie wyglądałam bardzo źle(a tylko trochę). Za małą trwałością w parze idzie też nadmierne błyszczenie strefy T, jednak tak jak pisałam powyżej, podobno nie jest to produkt przeznaczony dla osób o skórze mieszanej(oraz tłustej), więc jakby te wypaczenie mogę mu wybaczyć, gdyż sama zawiniłam. 

*podkład po 5 minutach na mojej skórze; odcień jest ciemniejszy, bo i taki wybrałam na lato, jednak po utlenieniu zmienia się o 2-3 tony
Kolejnego niedociągnięcia jednak już nie: na mojej skórze podkład ten bardzo szybko się utlenia, pomimo iż odcień dobrałam dość dobrze to przez zawarty pigment pomarańczowy i właśnie efekt utleniania, po około godzinie podkład staję się widoczny; gdy go przypudruję, oczywiście nie jest tak źle, jednak w przypadku braku pudru wyglądałam jakbym najadła się zbyt dużej ilości marchwi :) Zostawia mokrą, kleistą powłokę - myślę, że oprócz drobinek, ona także ma za zadanie dodawać blasku naszej buzi, jednak po przypudrowaniu (a do podtrzymania jakiejkolwiek trwałości jest ono konieczne) efekt znika, szkoda, gdyż mnie on bardzo odpowiada :) Przechodząc już do samych drobinek, po pierwszym użyciu byłam bardzo negatywnie nastawiona, czułam się jak posypana brokatem, jednak przy kolejnych aplikacjach pojawiło się ich już mniej, a sam efekt bardzo mi się podobał i cera naprawdę odzyskała zdrowszy kolor. Jeśli chodzi o krycie określiłabym je jako średnie, mi latem takie odpowiada, a nawet jest zbyt silne. Nie zauważyłam, aby mnie zapychał, co także jest plusem. Wyrównuje koloryt(przy mojej delikatnie czerwonej miejscami skórze), zakrywa drobne niedoskonałości, oraz co bardzo ważne nie wysusza i nie podkreśla suchych skórek.  Nie zauważyłam też by ważył się w upale. Bardzo podoba mi się także opakowanie, estetyczne, szklane z bardzo fajna pompką (nie zapycha się, możliwe jest odmierzenie mniejszej ilości podkładu, niż pełne naciśnięcie).
Podkład niestety kupiłam w regularnej cenie, co wydaje mi się trochę za dużo jak na taki produkt (szczerze mówiąc zawsze mam takie odczucie, gdy kupuję produkty Rimmel lub Maybelline w pełnej cenie). 

PODSUMOWANIE
Znów trafiłam na produkt średni. Nie jest on bardzo zły, ale też nie zachwyca. Podsunęłam go mojej mamie i ona jest z niego bardzo zadowolona; wiec w tym przypadku to nie był zły produkt, a po prostu nie dla mnie, jeśli więc masz podobna cerę do mojej - nie polecam :) 
EDIT: W wakacje rok później przy innej pielęgnacji, podkład dodał skórze blasku, nie ścierał się, niczego nie podkreślał i wyglada naprawdę dobrze. Ciągle ciemnieje.


pozdrawiam Karolina

Komentarze

  1. może się kiedyś na niego skuszę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie miałam, może kiedyś ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. kusi mnie bardzo ale ciągle zniechęcają mnie utlenianie i ten "brokat";]

    OdpowiedzUsuń
  4. wydaje mi się, że rimmel miał już kiedyś taki podkład o nazwie recover, miałam go kilka lat temu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam i u mnie trzymał się nawet 12 godzin, bo czasami tyle jestem w pracy:) Oczywiście nie obyło się bez poprawek ,ale wyglądał dobrze;)

    OdpowiedzUsuń
  6. On jest pomarańczowy i ciemny (kupiłam najjaśniejszy) :/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz